Hej, hej, hej sokoły
Omijajcie góry, lasy, pola, doły.
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy skowroneczku.
Omijajcie góry, lasy, pola, doły.
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku,
Mój stepowy skowroneczku.
Ta piękna pieśń o miłości do dziewczyny i ziemi, swojej małej ojczyzny, jako pierwsza skojarzyła mi się z historią, którą ostatnio usłyszałem. Dziwię się czemu i jak do tego doszedłem, skora historia bynajmniej nie jest o miłości do dziewczyny, ale ma coś wspólnego z ziemią, torami, pociągami i sokołami. Zacznę od początku. Czyli od torów. Bardzo dużo osób, które już poznałem, ma dość siedzenia w bramach, na ławkach czy na murkach. Choć miejsca te mają ogromne znaczenie socjologiczne to dla swojego zdrowia psychicznego i z chęci zmiany niemożliwego, człowiek wyrusza w podróż. Tak było i z nami. Ruszyłem w raz z kilkoma chłopakami B. A. N. A oraz z N. na przechadzkę. Dla zdrowia, by złamać wszechotaczającą nas niemoc, na tory. Starzy ludzie mówili, że kiedyś podobno leżał tam węgiel. Może będzie tak i dzisiaj. Każda podróż ma swoją dynamikę. Świat, który nas otacza ostatnio nasilony jest przemocą. Dziewczyny biją się z dziewczynami, chłopaki z chłopakami, niby nic nowego od zarania świata, ale ostatnio jakby bardziej mnie to dotyka i boli. Poczucie dotknięcia i świadomość bólu zabrałem z sobą w tą podróż po torach. Wiele powieści grozy rozgrywa się w pociągach lub na torach. Tak jest i z tą opowieścią. My idziemy starym torowiskiem przeznaczonym już tylko dla przewozów towarowych. Doszliśmy do jednej z hałd, gdzie dziś pracowało tylko 6 osób. Chłopcy swą opowieścią namalowali przed moimi oczami krainę, pełną srebra i złota, krainę, która lada miesiąc może się skończyć. To tutaj można znaleźć skrzepy rudy, złom i kolor. Spytacie jak można znaleźć kolor, a można. Jestem chyba jedynym z tej grupy, który ani razu nie był na hałdach, by coś zarobić. Słońce świeci a fetor rozkładanych śmieci drażni moje nozdrza. Chyba już czas iść dalej. Decydujemy się wracać, znów po torach. Nie wiem czy to zapach nasączonych olejem podkładów czy widok ciągnących się torów, a może metaliczny zgrzyt przejeżdżającego po wiadukcie tramwaju sprawił, że pojawiły się tematy z młodości. Ta podróż w przeszłość nastąpiła tak nagle, że nie wiedziałem czy nie nadleci za chwilę jakiś sokół lub czy nie będę zaraz uciekał. Teraz w naszej historii pojawił się motyw wagonów i pociągów, a także sokołów. Są trzy sposoby na otwarcie wagonów towarowych. Każdy jest diabelnie niebezpieczny. Wagonów pilnują sokoły, czyli SOK-ści. Strażnicy Ochrony Kolei. Mają pałki (nie dziwię się czemu), a także broń. Przypuszczam, że gazową lub na gumowe kulki. Nie wiem, nie jestem pewien. Jeśli kiedyś pójdziecie na bane, to módlcie się, by was nie złapano. Najbardziej boli po piętach. Jest to ból bez śladów bicia. Jeśli kiedyś będziecie pracować w SOK, to módlcie się, by nikt wam na głowę nie wylał ludzkich i zwierzęcych fekaliów, albo obrzucił, czym się da (kamienie, butelki itp.). Sokoły krążą i polują, słuchając tych zasłyszanych opowieści, sam nie wiem kto na kogo poluje. Kradnie się przewożony węgiel, złom, sprzęt AGD itp. Czasami mam wrażenie, że w tym wszystkim chodzi o przetrwanie ludzkiego gatunku. O życie i godność człowieka. Jedno jest dla mnie pewne, dla mnie jest to opowieść, a dla wielu mieszkańców tej dzielnicy chleb powszedni. Wpadając butem do kałuży błota, budzę się z tego snu. Nadal jesteśmy w komplecie. Patrząc po twarzach, tylko mi wydaje się, że byłem w jakiejś innej rzeczywistości czy wymiarze. Czas wracać na Stalową. Dziś jest ciepły wieczór i mnóstwo dzieciaków i młodzieży na podwórkach. Nie pójdą na świetlicę, bo co mają namalować? Nie pójdą do kościoła, bo jak mają się modlić? Nie pójdą nigdzie, bo i nie ma gdzie pójść…przepraszam, jest jedno miejsce, gdzie wielu z nich pójdzie. Nie jest otwarte do 15.00, jak wiele placówek miejskich czy pozarządowych. Otwartość tego miejsca określa słowo NOCNY. Sprzedają tam bilety na różnych trasach, a jedna jest najbardziej oblegana: Poproszę o bilet do jak najdalej stąd!
Wina, wina, wina dajcie,
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie
A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie
Przy kochanej mej dziewczynie
Hej, hej, hej sokoły…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz