wtorek, 20 sierpnia 2019

ŻYWIOŁOWE PODWÓRKA 2019


Żywiołem ZIEMI stworzyliście z nami stabilny fundament,
który stał się podstawą Festiwalu Zabawy!
Mocą OGNIA podsycaliście własnym ciepłem płonący w dzieciach talent,
dbając, by ich żar nie wygasł za szybko!
Oczyszczającą mocą WODY nadawaliście dobry nurt podwórkowym sztormom!
Mocą POWIETRZA tworzyliście bezpieczną przestrzeń,
uspokajając dziecięce huragany, darząc jednocześnie wolnością i niezależnością!
Swoją ŻYWIOŁOWOŚCIĄ pokazaliście, 
jak ważne jest łączenie w sobie drzemiącej energii wszystkich żywiołów,
którą zasililiście FESTIWAL ZABAWY!

Creative Store - za wspaniałe lasy, które razem stworzyliśmy. Za przepiękną biżuterię z plonów Matki Natury oraz nasze własne ekologiczne SLIME.
Łukaszu - za przybliżenie nam potencjału roślin nas otaczających, opowiedzenie o tym, co ziemia oferuje i jak piękne ziarna mamy oraz tworzenie własnych seed bomb.  
Darku - za sprawowanie opieki nad organizacją, wsparcie w organizacji, stworzenie nowych możliwości i cudowne zdjęcia.
Geckon - za możliwość pokonywania swoich lęków i wspinaczkę do chmur.
Straży Pożarnej - za zapoznanie nas ze swoją pracą, świeżą energię i nowe rozwiązania oraz wsparcie warsztatów.
Harcerzom - za naukę rozpalania ogniska bez zapałek i zapalniczek!
Odpady spod lady - za pokazanie, że warto dać drugą szansę. Zobaczyliśmy, że w recyklingu ogranicza nas często tylko wyobraźnia.
Viktorii - za przygotowanie z nami ekozabawek dla naszych domowych pupilków oraz tych czekających na miłość i nowy dom w schronisku.
Grzesiowi - za warsztaty z żonglerki oraz poskramianie powietrza za pomocą samolotów, które osiągają Rekord Guinessa oraz fire show.
Pawłowi - za wypuszczanie z nami wodnych rakietek, pokazanie jak żywioły się łączą.
Na krawędzi - za niezapomniane wspomnienia, adrenalinę i pokonywanie lęków.
A S Aktywny Społecznie - za nieograniczoną wyobraźnię w przybliżaniu nam sztuki.
Czarnej Strzale - za możliwość poczucia się prawdziwym bohaterem strzelającym z łuku.
Activo - którzy pokazali nam jak połączyć akrobację z tańcem i pozwolili nam poczuć się jak piórka na wietrze.
Pawłowi - za wsparcie techniczne, dzięki czemu tak sprawnie mogliśmy przeprowadzić Festiwal Zabawy.
Fundacji Sztukmistrze - za odczarowanie nam teatru.
Kamilowi i Ani - za zbudowanie z nami modeli samolotów.
BPK - za wodną kurtynę.

I oczywiście: Danielowi, Alicji, Martynie,  Wiktorii, Klaudii, Izie, Arturowi, Krzysiowi, Kasi, Lea za wspieranie naszych pomysłów, prowadzenie zabaw i warsztatów przybliżających dzieciom naszej wspólnej wizji żywiołów. Dziękujemy, że kolejny rok wspieracie nas swoją energią, siłą, uśmiechem, pomysłami i obecnością.

Firmom: Ferajna EVENTS & LELLEK GROUP & CLICO sp. z o.o. za wsparcie finansowe i stworzenie możliwości zorganizowania Festiwalu Zabawy!

oraz naszym grupom z Bobrka, Rozbarku i Śródmieścia za przygotowanie żywiołowych warsztatów, story cubs oraz pomoc w poprowadzeniu ich podczas imprezy.

Krzysiowi - za stworzenie pięknego podsumowania, do którego obejrzenia zapraszamy. 
Przeżyjcie to z nami jeszcze raz:

DZIĘKUJEMY za wspólne zbudowanie ŻYWIOŁOWYCH PODWÓREK.


czwartek, 8 sierpnia 2019

FESTIWAL ZABAWY - ŚRÓDMIEŚCIE


   

Choć Festiwal Zabawy ma już długoletnią tradycję (odbył się już po raz ósmy na Bobrku, szósty na Rozbarku i trzeci na Karbiu) to w tym roku po raz pierwszy zawitał do Śródmieścia. I nie były to łatwe początki, bo pogoda już pierwszego dnia pokrzyżowała nam szyki i już po 40 minutach musieliśmy się chronić przed deszczem pod naszym zielonym namiotem i szybko ewakuować ludzi i sprzęt. Przerwaliśmy naszą zabawę na cały kolejny dzień, w którym padało całe dopołudnie i nikt nie przewidywał, by szybko się rozpogodziło. By dzieci nie były jednak stratne trzeci dzień festiwalu wydłużyliśmy o niemal 2h i zrealizowaliśmy wszystkie warsztaty.
A była tego masa =) żywiołowa oczywiście   
                    





wtorek, 30 lipca 2019

FESTIWAL ZABAWY - BOBREK

Cztery żywioły, cztery dzielnice, cztery podwórka. Aż chciałoby się powiedzieć, że każda z nich to inny żywioł. I chociaż nasi podopieczni, z którymi pracujemy w grupach dopasowali się do żywiołów i przygotowali warsztaty tematyczne to Festiwal Zabawy pokazał nam, że na każdej dzielnicy przeplatają się wszystkie żywioły. Czasami dochodzi między nimi do zgrzytów, ale ostatecznie okazuje się, że przy jej współpracy powstaje to co najpiękniejsze i ma największą moc - tak jak spontaniczne tańce i występy na Bobrku. <3

Pierwszego dnia był ogień, było powietrze, była woda oraz ziemia!
Powstały piękne wianki i cudowne lasy w słoju. Ścigały się łódki. Do nieba leciały strzały, bańki mydlane, piłeczki i maczugi. Przechodziliśmy po linie, graliśmy w żywiołowa grę, budowaliśmy niezwykle konstrukcje z patyczków bamp, rozwiązywaliśmy zadania przy Szkole Mobilnej i kręciliśmy się w kolorowej chuście. A na koniec udało nam się okiełznać żywioły z Szafą Show! Dzięki charyzmie i otwartości artystów udało się odczarować sztukę w oczach uczestników. Co więcej - każdy z nas wracał do domu z uśmiechem na twarzy ;)

Drugiego dnia słońce nieśmiało uśmiechało się do nas zza chmur, tak samo nieśmiało wyszła z inicjatywą młodzież i poprowadziła prawdziwy happening taneczny. Była makarena, była chocolatte, ale co najważniejsze - była wspólna energia, zabawa i integracja. Byli Panowie Strażacy i   była możliwość bliższego kontaktu z wodą podczas wodnego ślizgu. Były akrobacje pod okiem profesjonalistów. Poznaliśmy lepiej potencjał, który ofiarowuje nam Matka Ziemia i pod okiem Pana Nasionka stworzymy seed bomb-y. I by ostatecznie przegonić deszczowe chmury i nadać pewności siebie słońcu wspinaliśmy się na wysokość 7 metrów. Stworzyliśmy coś z niczego, bo nie wiem czy wiecie, ale recykling to siostra naszej żywiołowej Matki Ziemi. Zaprzyjaźniliśmy się z ekologią i dowiedzieliśmy się więcej, dużo więcej o Matce Ziemi podczas rozwiązywania zadań w zagraj.
Zrobiliśmy naturalną biżuterię i breloczki.  Ćwiczyliśmy nasze zmysły podczas sensorycznego labiryntu, malowaliśmy żywiołową flagę, rozwiązywaliśmy zadania przy Szkole Mobilnej, rysowaliśmy sznurkami, ale przede wszystkim... Dobrze się bawiliśmy.


Ostatni dzień Żywiołowych Podwórek na Bobrku to dzień, w którym wszystkie żywioły przeplatały się ze sobą. Wiatr niósł w świat opowiadane przez nas historię, woda pomogła w stworzeniu gipsowych ogródków. Powstały recyklingowe stroje superbohaterów, recyklingowe instrumenty i piękne rysunki. Graliśmy w ⭕❌ w wersji ogień i woda.W świat poleciały wodne rakiety. A na koniec była wodna balonowa bitwa.






niedziela, 28 lipca 2019

FESTIWAL ZABAWY - KARB

Kolejne Żywiołowe Podwórka za nami! To czas lekcji nie tylko dla uczestników, ale też dla streetworkerów. Zapanowanie nad żywiołami bywa trudne, zwłaszcza po dłuższej przerwie. Karb przywitał nas ogromną energią, ponownym testowaniem granic. Przypomniał, jak ważne są relacje; jak istotne w naszej pracy jest systematyczne bycie; i jak istotne jest nazywanie tego co się w nas dzieje, naszych emocji i tęsknot.

Pierwszego dnia czekał na nas prawdziwy wulkan energii - podobny do tego, który powstał na warsztatach chemicznych. Udało nam się uruchomić nasza wodna ślizgawkę, dziękujemy Panom Strażakom! Pomimo deszczu rozpaliliśmy ognisko za pomocą krzesiwa. Po deszczowym popołudniu zebraliśmy plony Matki Ziemi i stworzyliśmy wianki, naturalna biżuterię oraz trufle z nasionami, czyli znane wam już z poprzedniego Festiwalu Speed Bomb'y Wspinaliśmy się wysoko, wysoko, wysoko, aż na 7 metrów by przegonić ciemne, deszczowe chmury. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie. A na koniec rozładowaliśmy chociaż część nadmiaru energii podczas bitwy balonowej.

 Drugiego dnia towarzyszyło nam jeszcze więcej wody (na szczęście nie tej płynącej z nieba) i jeszcze więcej powietrza - ćwiczyliśmy własną koncentrację oraz cierpliwość ucząc się strzelać z łuku. Puszczaliśmy wysoko, wysoko do nieba wodne rakiety. Stworzyliśmy swoje własne slime. A żeby przypomnieć sobie, jak ważne jest dopełnianie się żywiołów zagraliśmy w ogień i wodę (znane wam jako kółko i krzyżyk). Tego dnia wiatr nosił stworzone przez nas żywiołowe opowieści, które powstawały przy pomocy story cubs; łowiliśmy rybki i wykorzystywaliśmy nasze zmysły podczas sensorycznego labiryntu oraz przy sensorycznych skrzynkach. 

czwartek, 18 lipca 2019

FESTIWAL ZABAWY - ROZBARK

I wystartowaliśmy. Niczym powietrzne tornado, ognisko wymykające się spod kontroli, trzęsienie ziemi lub fala na morzu i zawładnęliśmy Szynolem! To były prawdziwe trzy dni ŻYWIOŁOWYCH PODWÓREK, bo pod takich hasłem odbył się tegoroczny FESTIWAL ZABAWY! 🔥💧💨🌍 



środa, 17 kwietnia 2019

Finał gry miejskiej Street City Life



Gra miejska "Street City Life", którą zrealizowaliśmy w Bytomiu 12.04.2019r. była naszą pierwszą próbą zmierzenia się z organizacją gry dla dorosłych. Było to dla nas coś zupełnie innego niż organizacja gry dla dzieciaków i młodzieży; po pierwsze: graliśmy po zmroku do późnych godzin (prawie) nocnych, po drugie: na bardzo dużym terenie.  Obszar naszej “terenówki” obejmował pięć dzielnic Bytomia: Rozbark, Śródmieście, Bobrek, Karb i Miechowice. Swój udział w grze zgłosiło aż 14 drużyn, z czego na START dotarło dziewięć: Hanysy, 3 Hanysów i Gorol, Dziabnięci, Żółte Jurki, Śmieszki, Bażanty z Fazańca Szombierki Bytom, Joko, Tunak Tunak Tun oraz Siupiki. Chłód i lekki deszcz jaki towarzyszył uczestnikom nie był w stanie rozmyć czy wywiać pragnienia jakim była chęć doświadczenia pracy ulicznej.  13 zadań,180 minut na ich wykonanie - takie wyzwanie mieli przed sobą. Dwie drużyny poruszały się pieszo, jedna rowerem a pozostali uczestnicy samochodami. Grę zorganizowaliśmy w ten sposób, że w każdej dzielnicy była co najmniej jedna para streetworkerów, którzy oprócz przekazania ekipom zadania do wykonania, mogli także pomóc lub udzielić wsparcia telefonicznego uczestnikom.

środa, 27 marca 2019

Zagraj w Street City Life i poczuj się jak Streetworker!

                       

W ramach Międzynarodowego Dnia Dzieci Ulicy, zapraszamy Was na wędrówkę po pięciu bytomskich dzielnicach, które nierozerwalnie związane są z działaniami Grupy Pedagogów Ulicy UNO. Zagraj w Street City Life i poczuj się jak Streetworker.

Start 12 kwietnia o 18:00 na placu przy ul. Witczaka 34.

Formularz zgłoszeniowy TUTAJ

WARUNKI UCZESTNICTWA:

  1. Drużyna powinna liczyć od 1 do 4 osób.
  2. Gra adresowana jest dla pełnoletnich osób.
  3. Całą trasę drużyny pokonują razem, bez rozdzielania się.
  4. Pokonanie trasy dowolnym środkiem transportu.
  5. Zgłoszenia do 8.04. do północy przez formularz zgłoszeniowy TUTAJ
  6. Wymagane posiadanie telefonu z dostępem do Internetu (co najmniej jeden na drużynę)


REGULAMIN MIEJSKIEJ GRY TERENOWEJ “STREET CITY LIFE”


I. PRZEPISY OGÓLNE

1. Organizatorem  Miejskiej Gry Terenowej  pt. „Street City Life” ( zwana dalej grą miejską) jest Grupa Pedagogów Ulicy UNO - jednostka lokalna Centrum Misji I Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego w RP.
2. Gra Miejska odbędzie się 12 kwietnia 2019 roku o godzinie 18:00, start na placu przy ul. Witczaka 34
3. Gra odbędzie się na terenie 5 dzielnic Bytomia (Rozbark, Śródmieście, Bobrek, Karb, Miechowice) a jej trasa obejmie ok. 15 km.
4. Gra Miejska skierowana jest do osób pełnoletnich, udział w grze jest bezpłatny.
5. Organizator nie zapewnia opieki medycznej dla osób uczestniczących w Grze.
6. Każdy uczestnik bierze udział w grze na własną odpowiedzialność.  

II. PRZEPISY SZCZEGÓŁOWE

1. Miejska gra terenowa “Street City Life” organizowana jest w celu promowania wiedzy nt. Międzynarodowego Dnia Dzieci Ulicy oraz zapoznania uczestników z działaniami Grupy Pedagogów Ulicy UNO.
2.  Warunkiem uczestnictwa w Grze Miejskiej jest zgłoszenie oraz rejestracja  Zespołu liczącego od 1 do 4 osób z podaniem imion i nazwisk każdego z uczestników oraz nazwy Zespołu.
3.  Zgłoszenia dokonać można  poprzez wypełnienie i wysłanie formularza zamieszczonego na stronie wydarzenia FB, blog do dnia 8.04.2019 r. do północy.
4. Poprzez rejestrację i udział w Grze uczestnik wyraża zgodę na:
- wzięcie udziału w Grze na warunkach określonych w niniejszym regulaminie;
- przetwarzanie przez Organizatora danych osobowych uczestników w zakresie niezbędnym dla przeprowadzenia Gry (zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych  dnia 10 maja 2018 r. Dz.U. 2018 poz. 1000)
- opublikowanie przez Organizatora na łamach stron internetowych, portali społecznościowych oraz w informacjach medialnych wizerunku uczestnika, oraz w uzasadnionym przypadku, imienia i nazwiska uczestnika.
5. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za zachowania uczestników Gry mogące naruszyć porządek publiczny lub dobra osobiste osób trzecich.
6. W przypadku naruszenia przez uczestnika lub zespół niniejszego regulaminu, złamania zasad fair play bądź utrudniania Gry innym uczestnikom w dowolnym momencie Gry Organizator ma prawo do wykluczenia go z Gry. Decyzja Organizatora w tej kwestii jest ostateczna.
7. Organizator może nie wyrazić zgody na start uczestnika w Grze jeśli stwierdzi, iż  ten jest pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.
8. Organizator nie jest stroną między uczestnikami, a osobami trzecimi, których dobra mogą być naruszone w czasie Gry.

III. PRZEBIEG GRY

1. W dniu Gry Miejskiej, tj. 12.04.2019 r. o godz. 18:00 odbędzie się odprawa uczestników, podczas której zostaną podane  informacje organizacyjne dotyczące przebiegu Gry Miejskiej. Uczestnicy są proszeni o punktualne przybycie.
2. Zadaniem uczestników Gry jest poruszanie się pomiędzy poszczególnymi Punktami Kontrolnymi w wyżej wymienionych dzielnicach oraz wykonywanie zadań. Za każde wykonane zadanie uczestnicy otrzymują punkty, których liczba jest zależna od stopnia poprawności lub czasu jego realizacji.
3. W trakcie Gry członkowie poszczególnych Zespołów nie mogą się rozdzielać. Liczba członków Zespołu będzie weryfikowana w poszczególnych Punktach Kontrolnych. W razie niezgodności Zespół będzie mógł przystąpić do realizacji danego zdania dopiero wtedy, kiedy wszyscy jego członkowie znajdą się w Punkcie Kontrolnym.
4. W czasie gry uczestnicy mogą poruszać się dowolnymi środkami transportu - na własny koszt.
5.  Gra toczy się w normalnym ruchu miejskim w związku z czym uczestnicy są proszeni o zachowanie szczególnej ostrożności.
6.Każda z drużyn zobowiązana jest do posiadania co najmniej jednego telefonu komórkowego z dostępem do Internetu.
7. Na przebycie trasy każda z drużyn ma 180 minut.
8. Finał gry odbędzie się w Miechowicach, w ostatnim Punkcie Kontrolnym oznaczonym na mapie jako “Meta”, przy ul. Matki Ewy 1  - w siedzibie GPU UNO o godz. 21:00.
9. Zwycięzcy Gry zostaną wyłonieni po jej zakończeniu. Zespoły, które do tego czasu nie zakończą Gry, nie będą brane pod uwagę w procesie wyłaniania zwycięzców, natomiast mogą dotrzeć do mety po czasie i wziąć udział w pozostałych wydarzeniach zaplanowanych przez Organizatora.
10. Zwycięzcy Gry zostaną wyłonieni po podliczeniu wszystkich punktów, które otrzymali wykonując zadania w poszczególnych Punktach Kontrolnych. Zwycięzcą Gry zostanie Zespół, który łącznie otrzyma największą liczbę punktów.

IV. PRZEPISY KOŃCOWE
1. Interpretacja regulaminu należy wyłącznie do Organizatora.
2. Regulamin znajduje się do wglądu na stronie internetowej Organizatora.
3. W kwestiach dotyczących przebiegu Gry, nieprzewidzianych niniejszym regulaminem, głos rozstrzygający należy do Organizatora.
4. Organizator zastrzega sobie prawo przesunięcia, przedłużenia lub przerwania Gry z ważnych przyczyn. Gra może zostać odwołana w przypadku braku chętnych - minimalna ilość drużyn, by gra się odbyła to 4.
5. Wzięcie udziału w Grze Miejskiej jest równoznaczne z akceptacją niniejszego regulaminu.



poniedziałek, 18 marca 2019

Współpraca, która przynosi owoc


Rozmowa z Robem Sweldensem, trenerem i globalnym koordynatorem w Mobile School w Belgii

Jesteście organizacją wspierającą i rozwijającą streetworking na całym świecie. Dlaczego i w jaki sposób trafiliście do Polski?


Mobile School NPO to belgijska organizacja non-profit, która rozpoczęła swoją działalność około 2000 roku wraz z stworzeniem różnych materiałów edukacyjnych i szkoleń dla streetworkerów w Ameryce Łacińskiej. Od 2005 r. otrzymywaliśmy zaproszenia do współpracy od organizacji w Kenii, na Filipinach, w Rumunii i także w Polsce. Zdecydowaliśmy się dostosować nasze materiały do ​​lokalnych warunków w tych krajach. W przypadku Polski nawiązaliśmy kontakt z Grupą Pedagogiki i Animacji Społecznej z Warszawy (GPAS), a w 2006 roku uruchomiliśmy pierwszą Mobilną Szkołę, aby wspierać uliczne działania na warszawskiej  Pradze. Okazało się, że powody dla których dzieci spędzają czas na ulicy i podwórkach w Polsce są w rzeczywistości bardzo podobne, jak na całym świecie. Najczęściej dzieci próbują uciec od skomplikowanej sytuacji w domu (używki, nadużycia, małe mieszkania), aby znaleźć trochę wolności na ulicy. Od początku istnienia Szkoły Mobilnej skupiamy się na możliwościach, jakie znajdujemy na ulicach: wolność, brak zasad, kreatywność, talenty. Chcemy budować i wspierać poczucie własnej wartości, które często jest niskie poprzez problemy w szkole, trudności w domu, bycie postrzeganym i stygmatyzowanym jako margines  społeczeństwa, jako ludzie bez perspektyw. Takie pozytywne podejście znaleźliśmy również w GPAS, to pozwoliło nam podjąć decyzję o rozpoczęciu wdrażania pierwszej mobilnej szkoły w Polsce w 2006 roku. Dwa lata później rozpoczęliśmy także wdrażanie drugiej szkoły we współpracy z Fundacją Ukryte Skrzydła z Krakowa.

W 2012 roku otrzymałeś zaproszenie do współpracy z nami (GPU UNO). Jakie miałeś myśli i uczucia związane ze współpracą z małą i religijną organizacją na Śląsku?
 
Na początku Mobile School byliśmy bardzo ambitni i chcieliśmy co roku rozpoczynać jak najwięcej projektów. Po kilku latach zauważyliśmy, że musimy więcej inwestować w zagwarantowanie jakości korzystania z tej szkoły. Dlatego opracowaliśmy model partnerstwa i bardziej zainwestowaliśmy w aktywne monitorowanie istniejących projektów. Projekty musiały podlegać regularnemu raportowaniu, odwiedzaliśmy naszych partnerów i przeprowadzaliśmy dodatkowe szkolenia. W ten sposób początkowo zmniejszyliśmy liczbę uruchomień nowych szkół, ale zwiększyliśmy ilość kolejnych szkoleń i wizyt . W 2012 roku stosunkowo trudno było dołączyć do projektu, ponieważ co roku budowaliśmy tylko od 2 do 3 nowych wózków. I w tym momencie otrzymaliśmy waszą aplikację. Dobrze to pamiętam. Była inna niż wszystkie pozostałe. Otrzymaliśmy list oraz wydrukowaną aplikację i od razu poczuliśmy, że za tym jest duża motywacja, aby pozyskać Szkołę Mobilną na Śląsk. Niemniej jednak początkowo byliśmy zaskoczeni i nieco sceptyczni wobec przyjmowania wniosków od organizacji religijnych. Jak będziecie korzystać z naszych materiałów? Czy wykorzystacie szkołę do robienia ewangelizacji? Czy wasze działania wykluczą niektóre społeczności? Czy będziecie na ulicach unikać pracy z trudnymi i intymnymi tematami, jak profilaktyka i seksualność? Oczywiście zadałem Wam te wszystkie pytania i chociaż nie zawsze nasza bezpośrednia komunikacja przez telefon była łatwa (z powodu problemów językowych), to przekonaliście nas, przedstawiając nam swoją filozofię, pomysły i motywację całego zespołu w Bytomiu, by korzystać ze Szkoły Mobilnej. Dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć współpracę w 2013 roku!
  
Jak wyglądało wprowadzenie Szkoły Mobilnej w Bytomiu?

To było wdrożenie, którego nigdy nie zapomnę. W tym czasie spędziliśmy 4 tygodnie w Polsce. Szkolenie składało się z 2 tygodni szkolenia teoretyczno-praktycznego oraz z 2 tygodni dodatkowego coachingu i interwencji na ulicy prowadzonych z całym zespołem współpracowników i wolontariuszy. Ja i moja koleżanka zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci i mogliśmy pozostać przez cały okres na terenie parafii ewangelickiej w Miechowicach, waszego partnera. Nasz pobyt sprawił, że byliśmy mocno zaangażowani w lokalną społeczność. Ponieważ Miechowice są trochę daleko od centrum miasta, zdecydowaliśmy się również spędzać większość naszych wieczorów razem, jedząc wspólne kolacje. Na szczęście prawie nigdy nie byliśmy sami, często razem graliśmy w gry planszowe. Miałem wielkie szczęście, że mogłem poznać imponującą edukacyjną grę planszową „Kolejka” o czasach komunizmu w Polsce, którą chciałem zabrać ze sobą do Belgii. I dzięki Tobie, Robercie, ta gra znajduję się w moim domu w Belgii. Był to jeden z tych wyjazdów, w którym partnerzy projektu stali się prawdziwymi przyjaciółmi.

Pamiętasz swoją pierwszą wizytę w dzielnicy Bobrek? 

Tak, była to dla mnie pierwsza sesja uliczna z mobilną szkołą w Polsce, więc jak zawsze, kiedy wypróbowujemy naszą metodologię w nowym miejscu, byłem bardzo podekscytowany. Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, było zobaczenie samej dzielnicy Bobrek. Byłem bardzo ciekaw, w jakich warunkach mieszkają dzieci na Bobrku. Nigdy nie zapomnę tego kontekstu. Zanieczyszczenie środowiska, problemy z kopalniami, bezrobocie… Niemniej jednak, kiedy przyjechaliśmy na miejsce z mobilną szkołą, spotkaliśmy tam ogrom energii. Dzieci reagowały entuzjastycznie i myślę, że na pierwszej sesji mieliśmy ponad 25 dzieci biegających wokół mobilnej szkoły. Szukały gry, która by im się spodobała lub szukały naszej uwagi na różne sposoby. Niektóre dzieci zaczęły pokazywały szokujące filmy na telefonach, z których mogą korzystać być może od rodziców, inne zaczęły rysować wszelkiego rodzaju obiekty na tablicach wózka, aby przyciągnąć naszą uwagę. Kiedy zobaczyły, że ich zachowanie jest przez nas bezwarunkowo akceptowane i że nikt nie był zszokowany tym, co mówią, zmieniły swoją postawę i stały się najsłodszymi dziećmi, jakie można sobie wyobrazić. Naprawdę można było poczuć, że wiele z tych dzieci zazwyczaj dostaje dużo negatywnej uwagi od dorosłych (w szkole, w domu, itp) a przy szkole mobilnej mogą być po prostu dzieckiem, sobą. Ta  pozytywna energia, która tkwi w każdym dziecku, daje mi nadzieję.


Współpracujesz ze streetworkerami i organizacjami na całym świecie, obecnie w Polsce z czterema. Czy widzisz jakąkolwiek różnicę między nimi a naszym bytomskim streetworkingiem?

Istnieje wiele różnic kulturowych między projektami na całym świecie. W zależności od kraju i kultury zajęcia przy Szkole Mobilnej mają mniejszą lub większą strukturę. Największą różnicą w stosunku do innych projektów jest wasza praca z podopiecznymi w grupach. Oczywiście w innych projektach streetworkerzy również pracują z grupami, ale jest to mniej konkretne i bardziej luźne. W Polsce bardziej postrzegam to jako specyficzną metodologię dogłębnej pracy z dzieckiem i młodzieżą.

Współpracujemy w programie Mobile School już siedem lat. Jakie są mocne strony naszej pracy z tym narzędziem i co dalej powinniśmy rozwijać?

Wasze mocne strony to motywacja, kreatywność, pasja i energia do kontynuowania tej pracy. Wciąż na nowo odkrywać siebie, aby zacząć coś nowego w społeczności, która przez wiele lat była rozczarowana społeczeństwem, zdobyć jej zaufanie i nie stracić go. Pracujecie już od 6 lat ze Szkołą Mobilną i wciąż intensyfikujecie swoje działania, szukając dodatkowych funduszy czy ludzi do swojego zespołu oraz nowych obszarów pracy. To jest wspaniałe! Każdy projekt ma swoje słabe strony i zagrożenia. A największym zagrożeniem dla Waszego projektu jest utrata tej początkowej motywacji, tej energii, aby dalej robić to, co robicie. Jeśli zajęcia przy szkole ustaną, będzie to kolejne wielkie rozczarowanie dla lokalnej społeczności.

Wy również jako organizacja przeszliście kilka kryzysów. Co was motywuje do dalszej pracy?

Pracuję od 10 lat dla Mobile School i jak w każdej organizacji, również tutaj napotykamy na trudności. Doświadczyliśmy rotacji pracowników, wyzwań finansowych... Oczywiście, jeśli spojrzeć na kontekst ulic, na których przebywają dzieci, z którymi pracujemy, widzimy także sporo problemów i trudności. Niemniej jednak wiele dzieciaków rozwinęło umiejętności radzenia sobie z tą trudną, permanentną sytuacją kryzysową – pozytywna koncentracja, proaktywna kreatywność, obrotność i współzawodnictwo. Przez te wszystkie lata zauważyliśmy, że wiele problemów, z którymi się zetknęliśmy, chociaż wyglądają ciężko w momencie, gdy znajdujemy się w ich środku, również ma w sobie wiele możliwości. Wyzwania finansowe dają nam możliwość pracy nad realnym wpływem i podejmowaniem wyborów nakierowanych na misję. W ten sposób pracujemy tylko nad tymi projektami, w które naprawdę wierzymy. Zmiany personelu są bardzo trudne, ponieważ wiele doświadczenia i wiedzy ginie, chociaż nowi ludzie w organizacji mogą również przynieść nową energię i nowe pomysły.
A jakie są Twoje marzenia?

Mam nadzieję, że z jednej strony będę kontynuować pracę z Mobile School i wejdziemy w wiele nowych
partnerstw na całym świecie. Chociaż osobiście nie angażuję się już w każdy z tych projektów, jestem dumny, że możemy co roku poszerzać nasz wpływ. Z drugiej strony wierzę w poszerzanie naszej oferty cyfrowej, aby dotrzeć do większej liczby młodych ludzi i streetworkerów, niż robimy to teraz. Tworzymy edukacyjną platformę do gier i zabaw, w której będziemy gospodarzami naszych własnych gier i gdzie będziemy zapraszać wszystkich do dodawania swoich najlepszych zabaw podwórkowych. Opracowujemy także pierwszą wersję naszej aplikacji do zarządzania danymi, StreetSmart, którą początkowo opracowaliśmy w ścisłej współpracy z Wami, czyli GPU UNO i dwoma greckimi partnerami Arsis i Praksis, przy wsparciu ze strony Erasmus+ i Accenture. Teraz testujemy aplikację razem z 12 organizacjami w Europie i obserwujemy pierwsze wyniki.
Moim największym marzeniem jest świat, w którym ludzie współczują sobie nawzajem i próbują zrozumieć, dlaczego inni myślą i zachowują się tak a nie inaczej. Jest to ważny punkt wyjścia do zmian w społeczeństwie, w przedsiębiorstwach, między społecznościami, między krajami, między partiami. Gdy ludzie zaczną rozumieć perspektywę drugiego, wtedy możemy zacząć myśleć o tym, co możemy zrobić, aby poprawić sytuację własną i drugiej osoby, tym bardziej, że są to wyzwania społeczne, ekonomiczne lub środowiskowe.

Na koniec chcę zachęcić każdą polską organizację, która jest zainteresowana Szkołą Mobilną do odwiedzenia naszej strony internetowej: http://www.mobileschool.org i skontaktowania się z nami (info@mobileschool.org). 
Good luck!


Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Robert Cieślar, koordynator w GPU UNO oraz wychowawca podwórkowy

Link do pierwszego wyjścia na ulicę





piątek, 1 lutego 2019

Pierwszy wybór



Pierwszy wybór


Rozmowa z Moniką Cieślar

długoletnią koordynatorką Grupy Pedagogów Ulicy UNO 
i kierowniczką placówki wsparcia dziennego prowadzonej metodą podwórkową w Bytomiu

Jak zaczęła się Twoja przygoda z GPU UNO?

Zabawne pytanie. Oficjalna nazwa „Grupa Pedagogów Ulicy UNO” powstała bodajże w 2012 roku, kiedy zauważyliśmy (my, czyli trzy lub cztery osoby, które były wówczas zaangażowane w działania uliczne w Bytomiu), że nikt w mieście nie jest w stanie zapamiętać nazwy organizacji, z ramienia której koordynowaliśmy różne streetworkerskie projekty. Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP to oficjalna, ale dość trudna i długa nazwa, a w Bytomiu wszystkie dzieci i urzędnicy kojarzyli nas po prostu jako UNO. UNO wywodzi się od znanej gry karcianej, w którą graliśmy na podwórkach oraz od przezwiska naszego pierwszego streetworkera – Roberta Cieślara, prywatnie mojego męża. Wracając do pytania, zarówno nazwa, jak i idea tej pracy zrodziła się z moich, a później także Roberta, zainteresowań pedagogiką alternatywną oraz pedagogiką ulicy, którą „zarazili” nas streetworkerzy z warszawskiej Pragi: Tomek Szczepański i Andrzej Orłowski. To właśnie pod ich okiem rozpoczęłam w 2006 r. tę ciekawą przygodę, najpierw w Łowiczu, a potem w Bytomiu. Do Bytomia przeprowadziliśmy się w 2010 roku na zaproszenie parafii ewangelickiej w Miechowicach. Wtedy nie miałam zielonego pojęcia co wyjdzie z eksperymentu, który chcieliśmy wdrożyć w tym mieście. Mieliśmy projekt i finansowanie z funduszy Światowej Federacji Luterańskiej, bez których trudno byłoby chyba cokolwiek zacząć. Od początku stawialiśmy na profesjonalizację pracy i rozwój metody, a tego nie można było zrobić wolontariacko. Kiedy w styczniu 2010 r. urodziłam córkę, wiedziałam, że nie wrócę na ulicę, dlatego zajęłam się bardziej administracyjną stroną pracy, czyli pozyskiwaniem funduszy, pisaniem projektów, rozwijaniem idei w środowisku lokalnym. W 2012 roku Rada CME zdecydowała o powołaniu swojej jednostki lokalnej w Bytomiu i od tego czasu jesteśmy kojarzeni jako GPU UNO, choć nie mamy odrębnej osobowości prawnej. To wszystko oznacza, że moja przygoda zaczęła się dużo wcześniej niż powstała sama Grupa.

Czego nauczyłaś się z czasów kiedy byłaś wolontariuszką?

Mogę śmiało przyznać, że wszystko zaczęło się od wolontariatu. Jestem związana z CME praktycznie od samego początku istnienia organizacji. Na pierwszy obóz młodzieżowy wyjechałam chyba w 1996 roku. Było to dla mnie przełomowe wydarzenie, bo idea tego wyjazdu polegała na wyjściu do ludzi – turystów i mieszkańców Karpacza z zaproszeniem na Dni Kultury Chrześcijańskiej, które organizowaliśmy razem z lokalną parafią luterańską. To właśnie wtedy przeżyłam szok, bo zobaczyłam jak wielu ludzi, a szczególnie miejscowych dzieci nudzi się podczas wakacji, błąkając się po parkach bez opieki dorosłych.
Cztery lata później, też jako wolontariuszka, rozpoczęłam koordynację programu dla dzieci w Mrągowie i to właśnie tam, po raz pierwszy poznałam mnóstwo marginalizowanych młodych ludzi z doświadczeniem palenia papierosów, picia alkoholu i brania narkotyków.
Szybko do mnie dotarło, że jako organizacja chrześcijańska nie możemy wychodzić do nich z programem, który zazwyczaj adresowaliśmy do dzieci z kręgów kościelnych, bo ten język jest po prostu dla nich niezrozumiały.
Tamten czas nauczył mnie przede wszystkim organizacji własnej pracy, dużej kreatywności, wrażliwości, otwartości na to, co było mi do tej pory kompletnie obce, czego się bałam i nie rozumiałam. Wolontariat otworzył mi oczy na potrzeby młodych ludzi i zapoczątkował proces własnego rozwoju, który chyba nigdy się nie skończy. Działalność społeczna dała mi też poczucie wspólnoty z innymi wolontariuszami i pracownikami CME. Zrozumiałam, że jeżeli chcę coś zmienić, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować.
Patrząc na to co za mną, przyznaję też, że wolontariat był czasem odkrywania swoich zasobów i tych słabszych stron, ciągłego balansowania pomiędzy wielkimi wizjami zmiany świata, niesienia ciężaru odpowiedzialności i godzenia się na to co jest. Wolontariat przyprowadził mnie do świata zawodowego. Praktycznie każde moje zaangażowanie zawodowe wynika z wcześniejszej pracy społecznej. Jestem dziś wdzięczna za zaufanie, jakim zostałam obdarzona dawno, dawno temu jako nastolatka, dzięki czemu mogłam tyle się nauczyć!

Czy pamiętasz swoją pierwsze spotkanie z dzieciakami?

Jako pedagog ulicy? Tego się nie zapomina! Po zakończonym szkoleniu miałam za zadanie zrealizować autorski projekt wsparcia dla grupy dzieci. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze w Łowiczu, projekt miał ruszyć w grudniu, a wiadomo to najgorszy czas na szukanie podopiecznych. Mróz, śnieg, żadnych ludzi na podwórkach. Byłam dumna ze swojego pomysłu na projekt „Granie kontra rozrabianie”, który łączył moje pasje grania w gry planszowe z możliwością pokazywania dzieciom ciekawych miejsc w ich otoczeniu. Dotacja była przyznana, a presja i stres, że nie umiem znaleźć grupy docelowej, spędzała mi sen z powiek. Na szczęście wszystko potoczyło się z górki po poznaniu dwóch rezolutnych i bardzo przedsiębiorczych dziewczynek, które handlowały najprawdopodobniej kradzionymi magnesami na lodówkę. To był niezły test dla mojego moralnego kręgosłupa, który był sztywny jak pręt. Postanowiłam zaryzykować i nawiązałam rozmowę z handlarkami, kupiłam nawet dwa magnesy, które do dzisiaj wiszą na naszej lodówce. Zaprosiłam dziewczyny do wspólnego projektu, poprosiłam o namiary na rodziców, żeby dostać od nich zgodę na uczestnictwo. Nasze pierwsze wyjście polegało na wizycie w kinie, do którego dziewczynki zaprosiły jeszcze bandę swoich kolegów i w ten sposób miałam swoją pierwszą grupę, z którą pracowaliśmy potem z mężem przez kilka lat.

Rozwinęłaś streetworking w Bytomiu. Które działania, akcje są Ci najbliższe?

Z wielkim sentymentem wspominam realizację projektu „Opowiem Ci o moim Bobrku”. Był to cykl warsztatów fotograficznych zakończonych wystawą w bytomskim centrum handlowym. Myślę o tym ze wzruszeniem, bo pamiętam wielkie zaangażowanie fotografki Ewy, budowanie relacji z grupą chłopaków z Bobrka. Udało się! Kiedy dziś patrzę na te zdjęcia, to widzę nie tylko świetne prace, ale też miejsca, których już po prostu w Bytomiu nie ma, bo zostały wyburzone. Chłopcy są już mężczyznami. Czasem myślę, że fajnie byłoby powtórzyć z nimi ten projekt, może w jakiejś innej konwencji?

Bliski jest mi też “Festiwal zabawy”, który raczkował najpierw na Bobrku, opierał się na pracy wolontariuszy i chęci zorganizowania w dzielnicy czegoś atrakcyjnego podczas wakacji. Chcieliśmy by mieszkańcy lepiej nas poznali, zaufali i razem ze swoimi dziećmi oddali się zabawie. Dziś tych festiwali mamy już praktycznie cztery, w każdej z dzielnic, w której pracujemy. Okazuje się, że bez wielkich, dmuchanych zamków i fajerwerków można się jeszcze dobrze bawić. Ważne, że znajdują się ludzie, którzy odkrywając w sobie coś z dziecka, chcą towarzyszyć innym w zabawie.

„List do Dzieciątka” to taka ukochana perełka, bo pozwala łączyć ze sobą różnych ludzi, sfery i oczekiwania. Daje wiele radości, czasem przynosi rozczarowanie, ale zawsze wymaga zaangażowania własnych emocji w proces dawania i przyjmowania.

Jestem dumna, że po latach przekonywania belgijskiej organizacji Mobile School, udało mi się ściągnąć Szkołę Mobilną do Bytomia, która od kilku już lat w sezonie wjeżdża na podwórka, uczy, bawi i pozwala budować relacje z dzieciakami. OK, nie robi tego sama Szkoła, tylko ludzie, którzy przy niej pracują. To jest po prostu niezwykłe i piękne.

W marcu kończysz pracę w GPU UNO, jakie wydarzenie, sytuację zabierasz ze sobą w dalszą drogę zawodową?

Mam za sobą wolontariat i 12 lat pracy w Centrum Misji i Ewangelizacji. Zabieram ze sobą relacje z ważnymi dla mnie ludźmi, doświadczenie rozwijania czegoś od podstaw, wspomnienia chwil radosnych i tych bardzo trudnych. Pakuję ze sobą wszystkie emocje, które towarzyszyły mi w procesie godzenia lub nie, roli matki, żony, podwładnej, współpracownika i szefowej. Zabieram uśmiechy biegnących dzieciaków na „Festiwal zabawy” i łobuzerskie spojrzenia chłopców z Karbia, którzy nie pozwalali Szkole Mobilnej tak po prostu odjechać z dzielnicy. Zapamiętam wiele ciepłych słów wychowawców podwórkowych o swoich podopiecznych, choć częściej te relacje przypominały poligon wojskowy. Zabieram też wnioski z naszych superwizji i bardzo energetycznych spotkań kadry!

Czasy się zmieniają, digitalizacja postępuję, czy Twoim zdaniem pedagogika ulicy jest nadal potrzebna?

Dopóki dzieci biegają po podwórkach, warto inwestować w tę metodę, bo daje streetworkerom wiele możliwości działania na rzecz podopiecznych i lokalnej społeczności.
Trudno konkurować ze światem wirtualnym. Nie obawiałabym się jednak tego, jeżeli znajdą się mądrzy dorośli, którzy zdecydują się zainwestować trochę swojego czasu, energii i emocji, by towarzyszyć tym, którzy nie mają wielu dorosłych, na których mogą liczyć. Na Śląsku jest jeszcze mnóstwo pracy dla pedagogów ulicy, ale nawet gdyby dzieciaki uciekły w świat komputerów, to naszym zadaniem byłoby znaleźć je w miejscu, które jest dla nich ważne, by stworzyć przestrzeń do wspólnego spotkania i rozmowy w świecie realnym.

Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz na świecie, co by to było?

Chciałabym, by miłość była moim i naszym pierwszym wyborem.

Jakie masz marzenie?


Chciałabym kiedyś napisać coś ważnego. Dla siebie i innych.

Gdybyś miała jeden milion złotych, co byś z nim zrobiła?

Zainwestowałabym w rozwój. Swój, moich bliskich, ludzi, w których drzemie ogromny potencjał, ale nie mają możliwości, by ujrzał światło dzienne. Chciałabym też oddychać w Polsce świeżym i czystym powietrzem, pić dobrej jakości wodę z kranu i produkować mniej śmieci, więc dołożyłabym się do takich inicjatyw, które będą pozytywnie wpływały na środowisko naturalne.
Zaczynam już mieć w sobie tęsknotę za mały domkiem z ogródkiem, więc czemu nie? Z dużym, drewnianym stołem, wokół którego siadałabym z gośćmi, by zjeść pierogi z kaszą gryczaną, twarogiem i miętą, zagrać w scrabble, rozmawiać o tym, co dla nas wszystkich w życiu najważniejsze.

Dziękuję za rozmowę. 

PS. Jedna kobieta wybrała i działała z konsekwencją. Twój 1% podatku dla organizacji pozarządowych jest fundamentalny. Jaki będzie Twój pierwszy wybór? Masz wybór, masz moc!

fot. Iwona Bujok