Rozmowa
z Robem
Sweldensem, trenerem i globalnym koordynatorem w Mobile School w Belgii
Jesteście
organizacją wspierającą i rozwijającą streetworking na całym świecie. Dlaczego
i w jaki sposób trafiliście do Polski?
Mobile School NPO to
belgijska organizacja non-profit, która rozpoczęła swoją działalność około 2000
roku wraz z stworzeniem różnych materiałów edukacyjnych i szkoleń dla
streetworkerów w Ameryce Łacińskiej. Od 2005 r. otrzymywaliśmy zaproszenia do
współpracy od organizacji w Kenii, na Filipinach, w Rumunii i także w Polsce.
Zdecydowaliśmy się dostosować nasze materiały do lokalnych warunków w tych
krajach. W przypadku Polski nawiązaliśmy kontakt z Grupą Pedagogiki i Animacji
Społecznej z Warszawy (GPAS), a w 2006 roku uruchomiliśmy pierwszą Mobilną
Szkołę, aby wspierać uliczne działania na warszawskiej Pradze. Okazało
się, że powody dla których dzieci spędzają czas na ulicy i podwórkach w Polsce
są w rzeczywistości bardzo podobne, jak na całym świecie. Najczęściej dzieci
próbują uciec od skomplikowanej sytuacji w domu (używki, nadużycia, małe
mieszkania), aby znaleźć trochę wolności na ulicy. Od początku istnienia Szkoły
Mobilnej skupiamy się na możliwościach, jakie znajdujemy na ulicach: wolność,
brak zasad, kreatywność, talenty. Chcemy budować i wspierać poczucie własnej
wartości, które często jest niskie poprzez problemy w szkole, trudności w domu,
bycie postrzeganym i stygmatyzowanym jako margines społeczeństwa, jako
ludzie bez perspektyw. Takie pozytywne podejście znaleźliśmy również w
GPAS, to pozwoliło nam podjąć decyzję o rozpoczęciu wdrażania pierwszej
mobilnej szkoły w Polsce w 2006 roku. Dwa lata później rozpoczęliśmy także
wdrażanie drugiej szkoły we współpracy z Fundacją Ukryte Skrzydła z Krakowa.
W 2012 roku otrzymałeś
zaproszenie do współpracy z nami (GPU UNO). Jakie miałeś myśli i uczucia
związane ze współpracą z małą i religijną organizacją na Śląsku?
Na początku Mobile School byliśmy bardzo ambitni i chcieliśmy co roku rozpoczynać jak najwięcej projektów. Po kilku latach zauważyliśmy, że musimy więcej inwestować w zagwarantowanie jakości korzystania z tej szkoły. Dlatego opracowaliśmy model partnerstwa i bardziej zainwestowaliśmy w aktywne monitorowanie istniejących projektów. Projekty musiały podlegać regularnemu raportowaniu, odwiedzaliśmy naszych partnerów i przeprowadzaliśmy dodatkowe szkolenia. W ten sposób początkowo zmniejszyliśmy liczbę uruchomień nowych szkół, ale zwiększyliśmy ilość kolejnych szkoleń i wizyt . W 2012 roku stosunkowo trudno było dołączyć do projektu, ponieważ co roku budowaliśmy tylko od 2 do 3 nowych wózków. I w tym momencie otrzymaliśmy waszą aplikację. Dobrze to pamiętam. Była inna niż wszystkie pozostałe. Otrzymaliśmy list oraz wydrukowaną aplikację i od razu poczuliśmy, że za tym jest duża motywacja, aby pozyskać Szkołę Mobilną na Śląsk. Niemniej jednak początkowo byliśmy zaskoczeni i nieco sceptyczni wobec przyjmowania wniosków od organizacji religijnych. Jak będziecie korzystać z naszych materiałów? Czy wykorzystacie szkołę do robienia ewangelizacji? Czy wasze działania wykluczą niektóre społeczności? Czy będziecie na ulicach unikać pracy z trudnymi i intymnymi tematami, jak profilaktyka i seksualność? Oczywiście zadałem Wam te wszystkie pytania i chociaż nie zawsze nasza bezpośrednia komunikacja przez telefon była łatwa (z powodu problemów językowych), to przekonaliście nas, przedstawiając nam swoją filozofię, pomysły i motywację całego zespołu w Bytomiu, by korzystać ze Szkoły Mobilnej. Dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć współpracę w 2013 roku!
Jak
wyglądało wprowadzenie Szkoły Mobilnej w Bytomiu?
To było wdrożenie, którego
nigdy nie zapomnę. W tym czasie spędziliśmy 4 tygodnie w Polsce. Szkolenie
składało się z 2 tygodni szkolenia teoretyczno-praktycznego oraz z 2 tygodni
dodatkowego coachingu i interwencji na ulicy prowadzonych z całym zespołem
współpracowników i wolontariuszy. Ja i moja koleżanka zostaliśmy bardzo ciepło
przyjęci i mogliśmy pozostać przez cały okres na terenie parafii ewangelickiej
w Miechowicach, waszego partnera. Nasz pobyt sprawił, że byliśmy mocno
zaangażowani w lokalną społeczność. Ponieważ Miechowice są trochę daleko od
centrum miasta, zdecydowaliśmy się również spędzać większość naszych wieczorów
razem, jedząc wspólne kolacje. Na szczęście prawie nigdy nie byliśmy sami,
często razem graliśmy w gry planszowe. Miałem wielkie szczęście, że mogłem
poznać imponującą edukacyjną grę planszową „Kolejka” o czasach komunizmu w
Polsce, którą chciałem zabrać ze sobą do Belgii. I dzięki Tobie, Robercie, ta
gra znajduję się w moim domu w Belgii. Był to jeden z tych wyjazdów, w którym
partnerzy projektu stali się prawdziwymi przyjaciółmi.
Pamiętasz swoją pierwszą
wizytę w dzielnicy Bobrek?
Tak, była to dla mnie pierwsza sesja uliczna z mobilną szkołą w Polsce, więc jak zawsze, kiedy wypróbowujemy naszą metodologię w nowym miejscu, byłem bardzo podekscytowany. Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę, było zobaczenie samej dzielnicy Bobrek. Byłem bardzo ciekaw, w jakich warunkach mieszkają dzieci na Bobrku. Nigdy nie zapomnę tego
kontekstu. Zanieczyszczenie środowiska, problemy z kopalniami, bezrobocie…
Niemniej jednak, kiedy przyjechaliśmy na miejsce z mobilną szkołą, spotkaliśmy
tam ogrom energii. Dzieci reagowały entuzjastycznie i myślę, że na pierwszej
sesji mieliśmy ponad 25 dzieci biegających wokół mobilnej szkoły. Szukały gry,
która by im się spodobała lub szukały naszej uwagi na różne sposoby. Niektóre
dzieci zaczęły pokazywały szokujące filmy na telefonach, z których mogą
korzystać być może od rodziców, inne zaczęły rysować wszelkiego rodzaju obiekty
na tablicach wózka, aby przyciągnąć naszą uwagę. Kiedy zobaczyły, że ich
zachowanie jest przez nas bezwarunkowo akceptowane i że nikt nie był zszokowany
tym, co mówią, zmieniły swoją postawę i stały się najsłodszymi dziećmi, jakie
można sobie wyobrazić. Naprawdę można było poczuć, że wiele z tych dzieci
zazwyczaj dostaje dużo negatywnej uwagi od dorosłych (w szkole, w domu, itp) a
przy szkole mobilnej mogą być po prostu dzieckiem, sobą. Ta pozytywna
energia, która tkwi w każdym dziecku, daje mi nadzieję.
Współpracujesz ze
streetworkerami i organizacjami na całym świecie, obecnie w Polsce z czterema.
Czy widzisz jakąkolwiek różnicę między nimi a naszym bytomskim streetworkingiem?
Istnieje wiele różnic
kulturowych między projektami na całym świecie. W zależności od kraju i kultury
zajęcia przy Szkole Mobilnej mają mniejszą lub większą strukturę. Największą
różnicą w stosunku do innych projektów jest wasza praca z podopiecznymi w
grupach. Oczywiście w innych projektach streetworkerzy również pracują z
grupami, ale jest to mniej konkretne i bardziej luźne. W Polsce bardziej
postrzegam to jako specyficzną metodologię dogłębnej pracy z dzieckiem i
młodzieżą.
Współpracujemy w programie
Mobile School już siedem lat. Jakie są mocne strony naszej pracy z tym
narzędziem i co dalej powinniśmy rozwijać?
Wasze mocne strony to
motywacja, kreatywność, pasja i energia do kontynuowania tej pracy. Wciąż na
nowo odkrywać siebie, aby zacząć coś nowego w społeczności, która przez wiele
lat była rozczarowana społeczeństwem, zdobyć jej zaufanie i nie stracić go. Pracujecie
już od 6 lat ze Szkołą Mobilną i wciąż intensyfikujecie swoje działania,
szukając dodatkowych funduszy czy ludzi do swojego zespołu oraz nowych obszarów
pracy. To jest wspaniałe! Każdy projekt ma swoje słabe strony i zagrożenia. A
największym zagrożeniem dla Waszego projektu jest utrata tej początkowej
motywacji, tej energii, aby dalej robić to, co robicie. Jeśli zajęcia przy
szkole ustaną, będzie to kolejne wielkie rozczarowanie dla lokalnej
społeczności.
Wy również jako organizacja
przeszliście kilka kryzysów. Co was motywuje do dalszej pracy?
Pracuję od 10 lat dla
Mobile School i jak w każdej organizacji, również tutaj napotykamy na
trudności. Doświadczyliśmy rotacji pracowników, wyzwań finansowych...
Oczywiście, jeśli spojrzeć na kontekst ulic, na których przebywają dzieci, z
którymi pracujemy, widzimy także sporo problemów i trudności. Niemniej jednak
wiele dzieciaków rozwinęło umiejętności radzenia sobie z tą trudną, permanentną
sytuacją kryzysową – pozytywna koncentracja, proaktywna kreatywność, obrotność
i współzawodnictwo. Przez te wszystkie lata zauważyliśmy, że wiele problemów, z
którymi się zetknęliśmy, chociaż wyglądają ciężko w momencie, gdy znajdujemy
się w ich środku, również ma w sobie wiele możliwości. Wyzwania finansowe dają
nam możliwość pracy nad realnym wpływem i podejmowaniem wyborów nakierowanych
na misję. W ten sposób pracujemy tylko nad tymi projektami, w które naprawdę
wierzymy. Zmiany personelu są bardzo trudne, ponieważ wiele doświadczenia i
wiedzy ginie, chociaż nowi ludzie w organizacji mogą również przynieść nową
energię i nowe pomysły.
A jakie są Twoje marzenia?
Mam nadzieję, że z jednej
strony będę kontynuować pracę z Mobile School i wejdziemy w wiele nowych
Na koniec chcę zachęcić
każdą polską organizację, która jest zainteresowana Szkołą Mobilną do
odwiedzenia naszej
strony internetowej: http://www.mobileschool.org i
skontaktowania się z nami (info@mobileschool.org).
Good luck!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
Robert Cieślar, koordynator w GPU UNO oraz wychowawca podwórkowy
Link do filmu ze
szkolenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz