wtorek, 14 lutego 2012

Podziękowanie


    Kiedy dowiedziałem się od mojej dobrej koleżanki, że jestem w gronie osób, które w oczach dziennikarzy i nie tylko, w jakiś sposób są zasłużone dla miasta Bytomia, nie mogłem tym słowom uwierzyć. Gdy trzymając w ręku papierowe wydanie Dziennika Zachodniego, czytając, nadal byłem w szoku. W mojej głowie kotłowała się jedna myśl. Kto wpadł na tak szalony pomysł? KTO???!!! Rozmawiając z żoną zdecydowałem, że nie będę się mieszał w tę zabawę. Traktowałem całe wydarzenie z przymrużeniem oka, nawet, jako nieporozumienie i za kilka dni zniknę z grona osób w moich oczach bardziej zasłużonych.
    Myślałem czy to naprawdę ja? Po pierwsze, zdjęcie-pozowane wykonane zostało, kiedy udzielałem wywiadu w ramach jednego z naszych projektów.  Opis dla mnie z kosmosu- młody Korczak, nigdy bym na to nie wpadł, i nadal nie rozumiem intencji pomysłodawcy. Analizując to, co miałem w głowie doszedłem do wniosku, że chyba stałem się produktem, który ktoś wystawił na sprzedaż. Na stronie portalu nasze miasto.pl byłem dwa razy. Pierwszy raz na początku zabawy, a drugi po zakończeniu głosowania i przeżyłem drugi szok. Jednak mnie wybrano!? Telefon z redakcji i zaproszenie, by odebrać tytuł.
    To co się stało, zawdzięczam kilku osobom. Dostałem go ja, ale za tą pracą stoi mnóstwo osób. Dziękuję Wam! Bez mojej kochanej żony, która uwierzyła we mnie i sprawiła, że zdecydowałem się pójść taką a nie inna drogą zawodową, dziś byłbym zupełnie kimś innym i gdzie indziej. Dzięki kochanie! Mojej małej córce, która pozwala mi się angażować w pracę, bez większych wyrzutów sumienia. Ks. Jasiowi Kurko, który wpadł na ten szalony pomysł, by zaprosić nas do Bytomia, choć wiele przesłanek, choćby ekonomicznych, wtedy i zdaje się mówić nadal- to się nie uda! Dzięki.  Mojemu szefowi ks. dyr. Grzegorzowi Giemzie, za stałe wsparcie, radę i wiarę, że są siły w nas robić to, co robimy w każdym miejscu na ziemi. Choćby na Bobrku. Dzięki! Dziękuję także Kasi i Natalii, że zdecydowały się do naszego zespołu dołączyć. A w szczególności wszystkim młodym ludziom i ich bliskim z dzielnicy Bobrek, za otrzymany kredyt zaufania. Wiem, jak trudno obdarzyć zaufaniem osobę z innego świata (nie stąd, innego wyznania, pracującego nieznaną metodą). Dziękuję Wam bardzo! Dziękuję wszystkim, którzy zdecydowali się oddać swój głos na tę pracę. Jest mi miło, że mogłem się znaleźć w tak różnym i ciekawym towarzystwie ludzi zaangażowanych dla Bytomia. Cieszy mnie, że także dostrzeżono i zmuszono nas, czytelników, zwykłych ludzi, ale także osoby mające wpływ na politykę, gospodarkę, oświatę, możnych tego świata, by dostrzegli nie tylko możliwości  pracy streetworkera, która podejmowana jest w wielu miastach i regionach Polski, ale w szczególności zwrócono naszą uwagę na młodego człowieka w jego specyficznej sytuacji.
    Czasami sam pytam siebie, jeśli taki człowiek jak Robert Cieślar, który nadal się kształci i nie zakończył jeszcze swojej edukacji (nie jestem mgr), który w swoich oczach jest niedoskonały i słaby, doświadczający więcej porażek niż sukcesów (taka jest specyfika tej pracy) jednak w oczach wielu osób, czegoś dla młodych ludzi i ich spraw dokonał, to ile mógłby dokonać specjalista, ktoś inny? Problemem jest to, że nie ma tych innych, którzy mogliby dołączyć do pracy i ją wesprzeć. O facetach w ogóle nie wspominając! 

1 komentarz: