Targana ciekawością, pojechałam dzisiaj na Bobrek, żeby przyjrzeć się ekipie, która brała udział w warsztatach plastycznych na jednym z podwórek. Niestety trochę się spóźniłam, spotkałam za to jednego z trzech znanych mi Kamilów, odpowiedziałam na tradycyjne pytanie:Gdzie jest Robert i kiedy wróci? i z braku laku połaziłam trochę po dzielnicy. Wreszcie miałam okazję w spokoju popatrzeć na obiekty, które chłopcy uwiecznili na swoich fotografiach. Dom Kultury to (nie tylko) mój faworyt. Na zdjęciu wygląda strasznie, ale w rzeczywistości jest jeszcze gorzej. Powybijane szyby, okna zabite dechami, elewacje dzielnie przyjmują na swoją klatę kolejne bluzgi. Ich autorzy nie wybierają w słowach. Biorąc pod uwagę fakt, że Bytom to miasto kultury, zastanawia mnie, z jakim rodzajem kultury mamy do czynienia na Bobrku. Ciśnie się też na usta pytanie, czy przypadkiem ktoś nie pomógł kulturze z Bobrka odejść gdzieś na pobliskie złomowisko? Myślę, że nie byli to tylko i wyłącznie mieszkańcy tej dzielnicy...
Ile trzeba lat i pokoleń, aby Bobrek odnalazł w życiu cel, odbił się od dna i korzystając z własnych zasobów stał się miejscem inspirujących spotkań, wydarzeń, inwestycji? Czy znajdą się osoby, pomysły i fundusze, które postawią na nogi tę niezwykłą dzielnicę? Wierzę, że tak! Widzę, że ten proces już się rozpoczął i mam nadzieję, że nie zabraknie wytrwałości tym wszystkim ludziom, którzy szanują Bobrek wraz z jego mieszkańcami.
Kultura niewątpliwie na Bobrek wraca, jednym z jej przejawów jest wystawa „Opowiem Ci o moim Bobrku”, którą od maja do początku lipca obejrzało ok.3 tysiące ludzi. Chciałabym, aby ruszyła dalej w Polskę, a jeśli będzie trzeba to i poza jej granice (choć i tak już była na Słowacji). Niech porusza, w oczy kole, bawi, smuci i każe REAGOWAĆ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz