środa, 20 października 2010

19 października 2010r.

            Umówiłem się z chłopakami, że zrobię im zdjęcia do legitymacji, by mogli je sobie spokojnie  załatwić. Dziś mam interwizję w siedzibie mojej organizacji, więc muszę się szybko wyrobić. Jestem punktualnie o 15.00 na parkingu. Sześć akurat wyszedł spomiędzy budynków i zerka na przystanek czy jeszcze mnie nie ma. Podchodzę do niego i się witam. Dwójki jeszcze nie ma, decydujemy się go poszukać. Idziemy najpierw sprawdzić czy jest w domu, a potem na plac zabaw, gdzie często się spotykamy, ale tu też go nie ma. No to klops, albo pupa blada. Nagle ktoś woła szóstkę, okazuje się, że dwa jest tam. Już w trójkę idziemy w miejsce, gdzie jest jasna, prawie biała ściana. Wyjmuję aparat i szybko robię po dwa zdjęcia. Chłopcy są zadowoleni i dlatego mogę zrobić odbitki. Obiecuję im je do jutra dostarczyć. Rozchodzimy się jak gdyby nic się nie wydarzyło, każdy w swoją stronę. Wsiadam do bryki i za dwie godziny jestem na miejscu.(tu się można śmiać, bo co to za bryka, która dystans 85km pokonuje w 2 godziny?) Mam trochę czasu do 19.15 i koresponduję z Ewą K., która wraz z  Gosią Z. są projektantkami i administratorkami bloga www.partnerstwodladzieci.blogspot.com, który zrzesza pedagogów  ulicy, wyszkolonych przez Fundację Wspólna Droga z całej Polski. Od dziś i o naszych działaniach można tam poczytać. Jest to niesamowita kopalnia pomysłów i kontaktów. Cieszę się, że i ja tam mogę być. Miło jest czytać jak inni sobie radzą i jakie mają pomysły. Oki, zbliża się 19.15 i pora rozpocząć naszą interwizję. Dziś wyjątkowo nie jesteśmy w komplecie, ale decydujemy się pomimo to spotkać w czwórkę. Jestem w tej grupie dlatego, że potrzebuję miejsca, gdzie mogę się podzielić moimi problemami w pracy i gdzie wspólnie razem staramy się znaleźć najlepsze rozwiązania i udzielić sobie nawzajem wsparcia. Jest to forma rozwiązywanie problemów w zespołach, bez superwizora. Mamy ustalony kontrakt na 10 spotkań. Każdy z nas dwa razy prowadzi spotkanie i dwa razy przygotowuję kwestię, która sprawia mu trudności i chce ją omówić z grupą oraz wspólnie poszukać rozwiązania. Nie mówimy o osobach, których nie ma, ale o sobie i swoich odczuciach związanych z konkretną sytuacją. Mamy za sobą półmetek i wydaje mi się, że nie wymyślono nic lepszego dla osób i grup, które nie mają dostęp do profesjonalnego superwizora, aby mogły poszukać rozwiązania. Jedna z zasad mówi, że w takiej grupie nie może być relacji podwładny i przełożony z tego samego działu czy grupy. Tak się nie da. Każda z sesji trwa 120 minut, z tego 90 minut to omawianie konkretnego zagadnienia danej osoby. Prowadzący ma za zadanie pilnowanie grupy, by nie odeszła od kontraktu(o czym dana osoba chce rozmawiać), jaki za każdym razem jest ustalany i czy zasady są przestrzegane. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany takim rozwiązaniem dla siebie, to proszę o e-maila na robert.cieslar@cme.org.pl. W temacie proszę podać „interwizja zasady”. Oczywiście interwizja nie jest superwizją i jej nigdy nie zastąpi, ale lepszy rydz niż nic. Po 21.00 kieruję się do moich rodziców i rano będę wracał do swoich kobiet. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz