poniedziałek, 18 października 2010

14 października 2010r.

Punkt 10.03 ruszamy z Bobrka, przez Karb do Centrum. Chłopcy zdecydowali, że pojedziemy autobusem. Miał być tramwaj, co za niekonsekwencja z mojej strony! Usiedliśmy wygodnie w tyle linii 39 i rozkoszowaliśmy się ciepłem wnętrza, gdyż mglista i chłodna aura, która przywitała nas na zbiórce o poranku, dała nam po kościach. Niewzruszeni i po 15 minutowym czekaniu na Dworcu na kolejny autobus, ruszyliśmy w dalszą podróż. Spóźniona linia 820 dotarła na przystanek już pełna. Udało się nam dostać miejsca stojące w środkowej części. Byłem ciekawy jak minie ten etap podróży a głównie myśląc o sobie, co mnie czeka? Kierowcę chyba też przywitał poranek swym chłodem, bo swą energiczną jazdą próbował rozgrzać nas wszystkich. Chłopcy mieli frajdę, bo każde dynamiczne hamowanie czy przyspieszanie, sprawiało, że się lekko przemieszczali. Obserwowałem reakcję ludzi i ich wzrok, kiedy odkryli, że jestem częścią tej dziwnej dla nich grupy. Obok nas stała grupka studentów(i nie tylko), z rozmów wywnioskowałem, że chyba z kierunku pedagogicznego. Gdy pytania przeplatane popychaniem i kłótniami nie miały końca, usłyszałem jak jedna z dziewczyn mówi: chyba zmienię kierunek z pedagogicznego na jakikolwiek inny! Dotarliśmy w końcu do miejsca naszej wędrówki. Krótkie porachunki miedzy członkami grupy i możemy iść dalej. Zjedliśmy po ciastku i z biletami w rękach przekroczyliśmy bramę ZOO. Od początku wiedziałem, że nie są super zadowoleni z tego wyjazdu, ale po przekroczeniu bramy, to ja się zastanawiałem czy był to dobry pomysł. Od razu chcieli się rozbiec i zwiedzać indywidualnie lub w kilka osób, na szczęście udało się utrzymać siedem osób razem. Oglądaliśmy wiele zwierząt, wiele radości i entuzjazmu nam przy tym towarzyszyło, ale atrakcją dnia były dzikie koty, niedźwiedzie, słoń, żubry czy hipopotamy oraz nosorożec, który chciał nas obsikać albo zagazować, bo odwrócił się do nas tyłem i zaczął podnosić ogon…i nie wiem, co by się stało, gdybyśmy byli nadal w środku. Zdobyliśmy także dolinę dinozaurów, które wyglądały jak żywe. Po godzinie 13.00 ruszyliśmy tramwajem do Centrum Bytomia na obiad. Grupa z przewagą 6 do 1 wybrała McDonald’s. Udało nam się szybko zamówić i zjeść przy stoliku. Przed 14.00 ruszyliśmy na Bobrek, mając w pamięci scenę z nosorożcem. Udało się nam bezpiecznie wyjść, być razem i wrócić, co jest dla mnie najważniejsze. Umówiliśmy się na poniedziałek i rozeszliśmy swoimi ścieżkami. Dzień pełen wrażeń i jako wspólny wyjazd przeszedł do historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz