Za nami dość
emocjonujący czas, pełen kulturalnych wydarzeń. W czwartek miałyśmy z Kasią
okazję uczestniczyć w Dniu Kultury Romskiej, który zorganizowała Szkoła
Podstawowa nr 16 w Teatrze Rozbark. Przepiękny dzień, piękna atmosfera i
jeszcze piękniejsze dziecięce talenty. Dzień ten zacierał polsko romskie
granice, wszyscy byliśmy jedną rodziną poznającą kulturę romską.
Przedstawieniem „Jasnowłosa” w wykonaniu świetlicy Amaro
Strycho przezywamy do dziś. Piękna i wzruszająca historia o miłości, o
tolerancji, o równości i pochodzeniu białych ludzi ;) Przyznam, że miałam łzy w
oczach i rozpierała mnie duma, zwłaszcza, że sporą część małych artystów znamy z
bobrkowskich podwórek ;)
Skoro
już przy Rozbarku jesteśmy pozwólcie, że opowiem Wam, co u nas słychać. Przez
cały listopad pracowaliśmy nad projektem dziecięcym „Piżama Party”. Cel teoretycznie
prosty – dobra zabawa, zorganizowanie czasu dla znajomych, nauczenie znajomych
nowych gier. Podział zadań poszedł nam dość gładko. Dwóch Mateuszów zajęło się
organizacją budżetu oraz bufetu, Damian koordynował prace, a dziewczyny za
zadanie miały poprowadzenie poszczególnych zabaw. Dodatkowo Paulina miała zająć
się projektem zaproszeń i podziękowań, Vanesska projektem dekoracji, Oliwia
koordynacją sprzątania po imprezie. Oliwia i Vanessa dodatkowo mały zająć się
muzyką w tle. A ja? Miałam za zadanie nauczyć się stać obok. Lubię, gdy działania,
w które się angażuje wkłada się 100% zaangażowania, więc często biorę na siebie
obowiązku innych. Tym razem wszyscy uczyliśmy się konsekwencji swoich zachowań
i decyzji, a ja uczyłam się, że nie muszę odpowiadać za innych. Patrząc na
czas, jaki nasze dzieciaki miały oraz ilość osób, jaka musiała się ze sobą
dogadać (i skonfrontować swoje wizje) powstała nam świetna impreza. A raczej
impreza o ogromnym potencjale.. i może to presja tego potencjału spowodowała,
że w praktyce nie było tak idealnie.. Na szczęście główny cel został osiągnięty
– osoby towarzyszące miały zorganizowany czas i dobrze się bawiły, a na pewno
inaczej niż, na co dzień. A my mogłyśmy spojrzeć na naszych podopiecznych z
innej perspektywy. Jestem dumna z pracy, jaką w tej projekt włożyli chłopcy – zarówno
na etapie przygotowań, jak i podczas imprezy. Stworzyli piękny regulamin,
przygotowali dokładny budżet, nie zapomnieli podczas planowania listy zakupów o
najdrobniejszych szczegółach (zaplanowali ciepły posiłek, przemyśleli
odpowiednią ilość napoi, przygotowali szwedzki stół, a nawet nie zapomnieli o
takich drobiazgach jak cukier do budyniu, który chcieli ugotować ;)). Nasz
koordynator dokładnie pilnował stworzonego planu imprezy, starał się
przydzielać obowiązki, postarał się o różnorodność gier planszowych oraz w
sytuacjach konfliktowych ratował sytuację wykonując obowiązki innych, ale co
najważniejsze – zadbali o swoje osoby towarzyszące. Pomimo wszystkich emocji,
które towarzyszyły mi pod koniec naszej imprezy uważam, że dla chłopaków warto
było zorganizować ten projekt. Mam nadzieję, że nie będą się bali podejmować
kolejnych wyzwań ;)
A w
przerwach pracy nad projektem trochę się bawiliśmy. Uwielbiam chwile, gdy widzę
naturalną, beztroską radość na twarzach podopiecznych. Te chwile, gdy przez
godzinkę, dwie lub trzy są po prostu dziećmi. Żyją chwilą nie myśląc o
wszystkich problemach rekompensują wszystkie te ciężkie momenty ;)
I relaksowaliśmy się podczas gry w słonia. Miał wygladać tak:
a wyszedł tak:
Widać na zdjęciach, że była ekstra zabawa! Super :)
OdpowiedzUsuń