Pora na garść najświeższym informacji od GPU UNO. Choć cały czas jesteśmy na podwórkach Bytomia to w maju trochę podróżowaliśmy. Najpierw to Belgia przyleciała do nas, a w zasadzie to Joke Verreth - koordynatorka Mobile School - belgijskiej organizacji, od której dzierżawimy naszą magiczną zieloną skrzynię na kółkach. Razem z nią podsumowaliśmy te 3 lata, kiedy to ruchoma szkoła gości u nas, podjęliśmy się też ewaluacji tego co u nas dobre i pozytywne a także tego co nam nie odpowiada, co chcielibyśmy zmienić, na co mamy wpływ, a co wynika z zewnątrz. Zabraliśmy Joke na jedno z naszych podwórek gdzie bywamy ze Szkołą Mobilną i oczywiście, jak to bywa z naszymi zagranicznymi gości, była on największą atrakcja dla dzieci podczas tych animacji. Rozmawialiśmy też o nowych wariantach wykorzystania paneli, które już znamy - myślę, że wynikło dużo dobrego z tego spotkania.
A tydzień później to już pojechaliśmy do Krakowa, gdzie Joke i Bram szkolili krakowski team mający zacząc pracę przy Szkole Mobilnej. My jako doświadczeni koledzy (albo raczej koleżanki) z Bytomia i Warszawy (bo przyjechała też ekipa ze stolicy) wymienialiśmy się doświadczeniami, wrażeniami, obserwacjami pracy z ruchoma szkołą. Dzięki temu mogliśmy poznać różne sposoby pracy, lokalne powiązania, wspólne i różniące nas aspekty w dziedzinie Szkoły Mobilnej. Wyszliśmy z Krakowem na podwórko (gdzie było dużo mniej dzieci niż w Bytomiu), przypomnieliśmy sobie jak bardzo jesteśmy kreatywni =) i przygotowaliśmy programy na całe zajęcia animacyjne. Poznaliśmy też (i otrzymaliśmy!) nowe panele =) są kolorowe i piękne i już część z nich przetestowaliśmy na podwórkach - CYRK jest super!
Jeśli o wyjazdach, to byliśmy też w Cieszynie, gdzie w ramach Dni Kultury Chrześcijańskiej, w które zaangażowało się CME prowadziliśmy zajęcia dla dzieci. Nie zabrakło Szkoły Mobilnej, kolorowych kreatywnych patyczków BAMP, chusty animacyjnej, kolorowej kredy czy baniek mydlanych. Myślę, że dzieci przyjemnie spędziły z nami niedzielne popołudnie i nawet nieciekawa pogoda nie przeszkodziła im do nas dotrzeć.
A jeśli chodzi o nas to oczywiście w maju nie mogło zbraknąć imprezy przy grillu, choć mojej grupie nie bardzo przypadł do gustu (zupełnie nie wiem czemu?). Ale było grillowane mięsko (najedliśmy się my, pies, kot i jeszcze zostało) samodzielnie przez nas zrobiona sałatka i oczywiście piłka nożna, bez której ostatnio nie możemy się obyć. Zrobiliśmy też już pierwsze prezenty na Dzień Matki, bo oczywiście pamiętamy, że już wkrótce ten wyjątkowy dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz