To jeden z tych dni, które lubię najbardziej. Jest okazja do poznania nowych dzieci i porozmawiania z tymi, których od zakończenia sezonu Szkoły Mobilnej nie widzieliśmy. Ale co najważniejsze zostawiamy na twarzach ogromne uśmiechy. Niektórzy towarzyszą nam w długiej Mikołajkowej drodze po dzielnicach radośnie podśpiewując: HOŁ, HOŁ, HOŁ <na Rozbarku zrobiliśmy zawody czyje hoł, hoł, hoł zwoła najwięcej dzieci>; inny zastanawiali się tylko jak nas podejść by jeszcze raz zanurzyć rękę w naszym worze. Jedyne czego zabrakło to śniegu... ;)
Rozpoczynamy nasz nowy projekt 2017-2018
wtorek, 8 grudnia 2015
Ho,ho,ho, Mikołaje idą!
Stało się tradycją, że 6 grudnia wypełniamy torby słodyczami, zakładamy czapki mikołaja i niezależnie od panującej pogody wyruszamy na dzielnice. Wołając czasem radosnym Hoł, Hoł, Hoł; czasem przepełnionym nadzieją "Mikołaje idą" szukamy dzieciaki by obdarować je odrobiną słodkości. Przed każdym napotkanym dzieckiem staje zadanie powierzone nam przez Mikołaja! Muszą nam troszkę zaufać, zamknąć oczy, zamieszać ręką w naszych worach i wyciągnąć pełne garści upominków dla siebie. Są osoby bardzo odważne, są i takie, które potrzebują chwilki na zastanowienie czy nie ugryzie ich jakiś wąż lub nie wciągnie im ręki :D
To jeden z tych dni, które lubię najbardziej. Jest okazja do poznania nowych dzieci i porozmawiania z tymi, których od zakończenia sezonu Szkoły Mobilnej nie widzieliśmy. Ale co najważniejsze zostawiamy na twarzach ogromne uśmiechy. Niektórzy towarzyszą nam w długiej Mikołajkowej drodze po dzielnicach radośnie podśpiewując: HOŁ, HOŁ, HOŁ <na Rozbarku zrobiliśmy zawody czyje hoł, hoł, hoł zwoła najwięcej dzieci>; inny zastanawiali się tylko jak nas podejść by jeszcze raz zanurzyć rękę w naszym worze. Jedyne czego zabrakło to śniegu... ;)
To jeden z tych dni, które lubię najbardziej. Jest okazja do poznania nowych dzieci i porozmawiania z tymi, których od zakończenia sezonu Szkoły Mobilnej nie widzieliśmy. Ale co najważniejsze zostawiamy na twarzach ogromne uśmiechy. Niektórzy towarzyszą nam w długiej Mikołajkowej drodze po dzielnicach radośnie podśpiewując: HOŁ, HOŁ, HOŁ <na Rozbarku zrobiliśmy zawody czyje hoł, hoł, hoł zwoła najwięcej dzieci>; inny zastanawiali się tylko jak nas podejść by jeszcze raz zanurzyć rękę w naszym worze. Jedyne czego zabrakło to śniegu... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo pozytywny wpis :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie! Aż miło czytać ;D
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetna inicjatywa :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł, to musi wiele znaczyć dla tych dzieciaków ;)
OdpowiedzUsuń