czwartek, 7 marca 2013

Pół + pół= UNO



                Ferie to czas długo oczekiwany przez większość dzieci i młodzieży. Nie wiadomo czemu ;-) W końcu nadeszły upragnione chwile i można było odpocząć od szkoły. Plan GPU UNO był prosty. Zabrać grupę kilkunastu osób na ferie. Z kilku powodów musieliśmy zmienić nasze wstępne założenia. Mając jedną trzecią potrzebnych pieniędzy, zdecydowaliśmy się zorganizować pół - ferie w drugiej połowie ustawowego czasu wolnego. Od 18 do 23 lutego robiliśmy różne szalone rzeczy. Pierwszego dnia, pod okiem trenera doświadczaliśmy uroków wspinaczki. Hala na Skarpie ma jedną z największych ścianek wspinaczkowych w Polsce. Każdy mógł zmierzyć się z ścianą sam na sam. Jedni czuli się jak ryba w wodzie, a inni zupełnie inaczej. To doświadczenie ukazało nam różnice jakie są między nami. Jesteśmy inni, lubimy robić różne rzeczy, każdy inne. Skupiliśmy się na darach i talentach jakie każdy z nas ma.
                Po długiej podróży dotarliśmy do nowego Aqua Parku w Rudzie Śląskiej. Dwugodzinne szaleństwo to za mało. Chłopaki trzymały się chłopaków, a dziewczyny dziewczyn. Znów ukazały nam się oczywiste różnice między nami, o których też często zapominamy. Różnej trudności atrakcje pozwalały zmierzyć się z naszymi lękami. Wymęczeni wróciliśmy do domów. Pierwszy dzień za nami.
                Drugiego dnia dziewczyny wraz z Kasią i Natalią miały zajęcia z ... tzn. malowały sobie paluszki, depilowały brwi, lekko malowały swą twarz itp. Wszystko miało miejsce w sali Parafii Ewangelickiej w Miechowicach, gdzie miały swoją pierwszą "nockę". Odbył się także warsztat z gotowania, a potrawa, którą dziewczyny przygotowały, była palce lizać. Z chłopakami byłem na kręglach i lodowisku. Bawiliśmy się świetnie... i tyle.
                Trzeci dzień był dniem wyjazdowym. Dziewczyny po obfitym śniadaniu ruszyły z Miechowic wynajętym busikiem po czekających już na Bobrku chłopków. I tak, szczęśliwa 17-tka ruszyła w stronę opactwa Tynieckiego. Podróż minęła nam szybko i wesoło, bo nawet nie zauważyliśmy, gdy przed naszymi oczami ukazały się pokaźne mury opactwa. Przed nami dwie godziny warsztatów. Miejsce jest egzotyczne dla nas wszystkich. Czujemy napięcie i obawę co teraz będzie. Na dziedzińcu wita nas Marta, wchodzimy do środka i po chwili przychodzi nasz przewodnik, brat Leopold. Chodzimy jakimiś krużgankami, schodkami, by trafić do skryptorium. Tam, trzymając gęsie pióra, próbujemy pisać jak nie kura pazurem. Dwie godziny mijają jak z bicza strzelił. Wracamy do busika i jedziemy na Kraków! Szybkie zwiedzanie, obiadek i po 17.00 jesteśmy u siebie. Szalony dzień.
                Kolejny dzień, mija nam osobno, dziewczyny idą na kręgle i na małe co nieco, a chłopcy mają swoją nockę. Szybkie zakupy z listą. Przy okazji gubię portfel, ale to odkryję rano. Robimy de volaille z ziemniaczkami i surówką. Spadł świeży śnieg. Bawimy się w chowanego. Wracamy do budynku. Gorąca czekolada, to jest to, czego nam teraz potrzeba, a w połączeniu z grą „Wsiąść do pociągu”, to wręcz czysta przyjemność. Po dwóch godzinach zmagań kolejowych, kończymy. Gdyby tak wyglądała Polska kolej, jak w naszej grze, to nic tylko jeździć i jeździć. Przed nami jeszcze nocka filmowa. Oglądamy film GOL, czyli piłka nożna przed snem. Rano birbanckie śniadanko: jajecznica z mega ilości jajek, herbatka i czas wrócić do siebie. Przed 11.00 kończymy nasze ferie i zostaje nam czekać do kolejnych.
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz