I po spływie. Nawet po urlopie, który nie wiem, kiedy mi minął. Pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami byłem jeszcze tydzień na Bobrku. Od 13 września wróciłem na dobre. Udało się mi odnowić kontakty i odnaleźć w nowej sytuacji, jaką jest początek roku szkolnego. Część grupy wakacyjnej, jako grupa powakacyjne się nie pojawiła. No cóż. Każdy ma prawo wyboru. Ja nikogo na siłę nie trzymam. A szkoda, może będzie jeszcze okazja. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest moje wyjście z cienia anonimowości. A to się już dzieje. Gdy idę ulicą jestem już rozpoznawalny. W poniedziałek graliśmy na schodach zamkniętego budynku na rogu ulic Pasteura i Konstytucji. Zaczęliśmy w dwójkę od Abalone. Po kwadransie było już nas czterech i graliśmy w Uno, by potem zagrać w Cytadelę. Co kilka chwil podchodził ktoś z dzieciaków. Obserwowali całe zajście. Słyszałem jak mówili między sobą: to jest ten pan o którym opowiadał Olek*. Chłopaków interesuje gł. sport. Trenują kosza i rugby. Otrzymałem także odpowiedzi na pytanie, które sobie stawiałem ostatnio: Gdzie są dzieciaki z gimnazjum? W kilku kamienicach są pseudo kluby, gdzie młodzi się spotykają. Ja jeszcze na takie spotkanie nie trafiłem. Ale już wiem czego i gdzie mam szukać.
*imiona zostały zmienione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz