czwartek, 28 marca 2013

Śniadanie palmowe



Czy komuś z Was zdarzyło się jeść śniadanie wielkanocne w Niedzielę Palmową? Nam, czyli Grupie Pedagogów Ulicy UNO z Bytomia, zdarzyło się to w tym roku. Rok cudów? Niezupełnie, raczej część,
 a w zasadzie finał projektu o nazwie „Przez żołądek do zdrowia”, który od października realizowaliśmy dzięki wsparciu Fundacji Wspólna Droga.


To była szalona niedziela. Tym razem Robert ze względu na swoje studia, nie mógł z nami świętować
 i zostałyśmy z Kasią i Natalią same na polu usłanym kolorowymi jajkami, kiełbaskami, szynką, sałatką i serniczkiem. Na nasze zaproszenie odpowiedziało pozytywnie 55 osób, czyli uczestnicy projektu wraz ze swoimi bliskimi. Zaszczytem było dla mnie witać wszystkich na tym nietypowym spotkaniu i nie ukrywam, ale trochę się denerwowałam… 

Zaczęliśmy trochę przed czasem, co wywołało małe poruszenie wśród obsługi restauracji, w której wszystko miało miejsce, ale cóż zrobić. Kierowca wynajętego autobusu nie zamierzał marznąć i dłużej czekać, bo nie było zresztą już na kogo, chciał zdążyć na skoki i w związku z tym grzecznie odmówił udziału w śniadaniu.Powiedział tylko: zadzwońcie, jak już będzie po.

W wielkim skrócie zrelacjonuję, co się tamtej niedzieli działo. Śniadanko, mowy stołowe, zabawy z jajkami w roli głównej, życzenia, prezentacja naszych planów na kolejne trzy kwartały tego roku i sporo rozmów, na które zazwyczaj brakuje czasu. Mojego czasu.


Byłam wzruszona podczas tego śniadania i jeszcze długo po. Cieszę się, że mogłam poznać wiele nowych osób, z którymi nie miałam wcześniej kontaktu. Dziękuję, że byliście i okazaliście nam tak wiele życzliwości. Dziękuję za zaufanie, jakim obdarzacie Kasię, Natalię i Roberta, którzy pracują w terenie. 


Ponieważ Święta już za moment, życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, by wydarzenia, które one upamiętniają, zapoczątkowały w Was i Waszych rodzinach wiele dobrych zmian.

„Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”.
II List św. Pawła do Koryntian





czwartek, 21 marca 2013

Bobrek działa(j)my!!!

Po siedmiu dniach warsztatów i ciężkiej pracy mieszkańców Bobrka, specjalistów i studentów, design w terenie zakończył się. Bobrek jako pierwsza dzielnica ma nie tylko swój herb ale także swoje logo! Jako Grupa Pedagogów Ulicy "UNO", byłem obecny na kilku warsztatach i jestem pod wrażeniem, że w siedem dni stworzono spójna koncepcję i wizję, a dokładnie narzędzie, które mieszkańcy będą mogli użyć, by pokazać jak wspólnie działają i dążą do widzialnych zmian.

Więcej informacji na:


link do filmiku na YT

Darczyńca

Dzisiaj otrzymałem informację z ksiegowosci o pierwszej wpłacie, która zasili konto naszego projektu Bytom Bus Transformers. Jest światło w tunelu. Największym wyzwaniem dla nas będzie zdobycie finansów na wyjazd...i temu wyzwaniu zamierzamy sprostać!

Pozdrawiam

środa, 20 marca 2013

BYTOM BUS TRANSFORMERS C.D I

BYTOM BUS TRANSFORMERS C.D I

Za nami wieczorne warsztaty kulinarne: Chilii Con Corne smakowało wyśmienicie. Jutro, tj. w niedzielę chcemy jechać na giełdę samochodową, by rozeznać się i zasięgnąć języka. Jesteśmy umówieni na 9.00 rano. Spóźniam się trzy minuty a chłopaki już są. Gotowi i zwarci: jestem pod wrażeniem, przecież jest niedziela rano! W Gliwicach jesteśmy w kilka minut, parkujemy i ruszamy szukać naszego złomu. Cel jest jeden: zdecydować jaki model nas interesuje. Samochodów jest mnóstwo. Zielone, czerwone, niebieskie, parking mieni się kolorami tęczy. Są francuskie i włoskie, niemieckie i japońskie, szwedzkie i hiszpańskie. Do koloru i wyboru... lecz busów jest kilka. Już wiemy, chcemy mieć 9 osobowego, najlepiej jakąś dłuższa wersję: zmieści się więcej bagażu. Większość z nas jest za VW T4 Transporter, a takich było zaledwie trzy i żaden nie na sprzedaż. Na giełdzie samochodowej można kupić prawie wszystko...nawet perfumy. Po godzinnym zwiedzaniu decydujemy się wracać. Ktoś, gdzieś w innym kontekście powiedział: szukajcie a znajdziecie, ale czy możemy odnieść to do nas? Nie wiem, ale jedno jest pewne, próbujemy dalej. Następna wyprawa poszukiwawcza to samochodowe złomowiska. Może tam się uda?

środa, 13 marca 2013

Bytom Bus Transformers




Bytom Bus Transformers

            Grupa Pedagogów Ulicy UNO działająca przy Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego W RP, która jest członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Misji Ulicznych, Ogólnopolskiej Sieci Organizacji Streetworkerskich wraz z podopiecznymi rozpoczyna nowy projekt o nazwie „Bytom Bus Transformers”. Celem projektu jest wsparcie młodzieży z Bytomia w realizacji ich pasji i marzeń, a także zdobycie nowych doświadczeń zawodowych i osobistych. Zadanie jakie sobie postawili chłopcy, którzy tworzą tę grupę, to: remont starego busa i wyjazd na mecz jednej z ulubionych drużyn: hiszpańskiej lub angielskiej. Wszystkie naprawy (remont silnika, blacharka, malowanie pojazdu, kapitalny przegląd pojazdu, odrestaurowanie wnętrza, itp.) wykonywane będą pod okiem mechaników i fachowców, co pozwoli młodzieży na zdobycie podstawowej wiedzy o mechanice samochodowej. Odrestaurowany samochód będzie używany w codziennej pracy Grupy Pedagogów Ulicy UNO.

            Dlatego też zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie tych działań. W pierwszej kolejności poszukujemy samochodu, który stanowi podstawę projektu. Jeśli udałoby się nam pozyskać go nieodpłatnie, w znaczący sposób zredukuje to koszty projektu. Pojazd przejdzie mechaniczną i wizualną metamorfozę. Szukamy także sponsorów i ofiarodawców.

Plan działań:
I etap projektu
do 31 marca: znalezienie samochodu do remontu
od 2 kwietnia do 14 kwietnia: ocena potrzebnych prac remontowych
od 15 kwietnia do 31 lipca: remont samochodu

II etap projektu
W dniach 1-11 sierpnia: wyjazd do Hiszpanii lub Anglii na mecz ulubionej drużyny piłkarskiej.

III etap projektu
Odrestaurowany bus będzie używany w ramach działań Grupy Pedagogów Ulicy UNO – transport podopiecznych oraz Szkoły Mobilnej.

Zainteresowanych proszę o kontakt a dla chcących go wesprzeć finansowo podaję nr konta:

ING Bank Śląski 81 1050 1083 1000 0022 8838 0138
tytułem: Bytom Bus Transformers


Osoba odpowiedzialna za projekt:
Robert Cieślar
tel. 693 92 73 73

czwartek, 7 marca 2013

Pół + pół= UNO



                Ferie to czas długo oczekiwany przez większość dzieci i młodzieży. Nie wiadomo czemu ;-) W końcu nadeszły upragnione chwile i można było odpocząć od szkoły. Plan GPU UNO był prosty. Zabrać grupę kilkunastu osób na ferie. Z kilku powodów musieliśmy zmienić nasze wstępne założenia. Mając jedną trzecią potrzebnych pieniędzy, zdecydowaliśmy się zorganizować pół - ferie w drugiej połowie ustawowego czasu wolnego. Od 18 do 23 lutego robiliśmy różne szalone rzeczy. Pierwszego dnia, pod okiem trenera doświadczaliśmy uroków wspinaczki. Hala na Skarpie ma jedną z największych ścianek wspinaczkowych w Polsce. Każdy mógł zmierzyć się z ścianą sam na sam. Jedni czuli się jak ryba w wodzie, a inni zupełnie inaczej. To doświadczenie ukazało nam różnice jakie są między nami. Jesteśmy inni, lubimy robić różne rzeczy, każdy inne. Skupiliśmy się na darach i talentach jakie każdy z nas ma.
                Po długiej podróży dotarliśmy do nowego Aqua Parku w Rudzie Śląskiej. Dwugodzinne szaleństwo to za mało. Chłopaki trzymały się chłopaków, a dziewczyny dziewczyn. Znów ukazały nam się oczywiste różnice między nami, o których też często zapominamy. Różnej trudności atrakcje pozwalały zmierzyć się z naszymi lękami. Wymęczeni wróciliśmy do domów. Pierwszy dzień za nami.
                Drugiego dnia dziewczyny wraz z Kasią i Natalią miały zajęcia z ... tzn. malowały sobie paluszki, depilowały brwi, lekko malowały swą twarz itp. Wszystko miało miejsce w sali Parafii Ewangelickiej w Miechowicach, gdzie miały swoją pierwszą "nockę". Odbył się także warsztat z gotowania, a potrawa, którą dziewczyny przygotowały, była palce lizać. Z chłopakami byłem na kręglach i lodowisku. Bawiliśmy się świetnie... i tyle.
                Trzeci dzień był dniem wyjazdowym. Dziewczyny po obfitym śniadaniu ruszyły z Miechowic wynajętym busikiem po czekających już na Bobrku chłopków. I tak, szczęśliwa 17-tka ruszyła w stronę opactwa Tynieckiego. Podróż minęła nam szybko i wesoło, bo nawet nie zauważyliśmy, gdy przed naszymi oczami ukazały się pokaźne mury opactwa. Przed nami dwie godziny warsztatów. Miejsce jest egzotyczne dla nas wszystkich. Czujemy napięcie i obawę co teraz będzie. Na dziedzińcu wita nas Marta, wchodzimy do środka i po chwili przychodzi nasz przewodnik, brat Leopold. Chodzimy jakimiś krużgankami, schodkami, by trafić do skryptorium. Tam, trzymając gęsie pióra, próbujemy pisać jak nie kura pazurem. Dwie godziny mijają jak z bicza strzelił. Wracamy do busika i jedziemy na Kraków! Szybkie zwiedzanie, obiadek i po 17.00 jesteśmy u siebie. Szalony dzień.
                Kolejny dzień, mija nam osobno, dziewczyny idą na kręgle i na małe co nieco, a chłopcy mają swoją nockę. Szybkie zakupy z listą. Przy okazji gubię portfel, ale to odkryję rano. Robimy de volaille z ziemniaczkami i surówką. Spadł świeży śnieg. Bawimy się w chowanego. Wracamy do budynku. Gorąca czekolada, to jest to, czego nam teraz potrzeba, a w połączeniu z grą „Wsiąść do pociągu”, to wręcz czysta przyjemność. Po dwóch godzinach zmagań kolejowych, kończymy. Gdyby tak wyglądała Polska kolej, jak w naszej grze, to nic tylko jeździć i jeździć. Przed nami jeszcze nocka filmowa. Oglądamy film GOL, czyli piłka nożna przed snem. Rano birbanckie śniadanko: jajecznica z mega ilości jajek, herbatka i czas wrócić do siebie. Przed 11.00 kończymy nasze ferie i zostaje nam czekać do kolejnych.
               

poniedziałek, 4 marca 2013

Jeszcze o zimie tej wiosny cz.I

Zima...to trudny czas dla streetworkerów. Warunki atmosferyczne raczej nie sprzyjają przebywaniu na zewnątrz. Najpierw deszcz, potem śnieg, znów marznący deszcz. Zimno, brzydko, źle. Dom kojarzy się z ciepłem. Jednak nie wszystkim. Niektórym może tylko tym z pieca, nie emocjonalnym. A przecież tak nam go trzeba. Miłości, wsparcia, dobrego słowa.... Jakoś tak nostalgicznie się zrobiło... Przecież zima może też być fajna. Czas na małą relację, bo ostatnio zaniedbałam blog – sorry.
W styczniu z dziewczynkami postanowiłyśmy trochę zmienić dość nudny, bo cały biały, zimowy krajobraz na Bobrku. Wzięłyśmy farby i do roboty! Pokolorowałyśmy śnieg (tak, śnieg) świetnie się przy tym bawiąc. Najpierw znalazłyśmy wielką białą kartkę, czyli kawał świeżego, niepodeptanego puchu. Potem korzystałyśmy już tylko z nieograniczonej wyobraźni (i farb). Tak powstał piesek – nasze wspólne dzieło. Każda z nas narysowała jego część, gdyby jednej z nas zabrakło, piesek nie byłby już taki sam. Pamiętam jak dziewczyny były dumne, kiedy to odkryły =)

Jako, że pomysł z kolorowym śniegiem bardzo się spodobał, następnym razem wzięłyśmy więcej kolorów i dałyśmy popis swej kreatywności w pełni.

Czasem warto dodać życiu trochę koloru, prawda? Może przy okazji jest też trochę cieplej?

Kacha