Niedawno zaczęła się prawdziwa zimowa atmosfera - śnieg, mróz, zmarznięte palce u nóg...a my chcemy Wam jeszcze przypomnieć i pokazać jak wspaniałe były słoneczne dni u nas! Wrzesień i październik podarował nam trochę słońca i oczywiście okazji do dobrej zabawy!:) Byliśmy w nowym wesołym miasteczku - Legendii. Było naprawdę wesoło choć karuzele stawiały przed nami wiele wyzwań.
Często jest tak, że na zewnątrz okazujemy inne emocje niż te, które czujemy wewnątrz. Ludziom wokół wydaje się, że jesteśmy odważni, pewni siebie, a może nawet weseli. Czasem mogą to być jedynie pozory, mechanizmy obronne, które pomagają nam lepiej funkcjonować w świecie, ale nie są naszymi prawdziwymi emocjami.
No własnie. Nasi podopieczni, często wyglądają na dzieci, które nie boją się wielu rzeczy, odważne (czasem aż za bardzo...), nie pokazujące słabości, a nawet agresywne. My wiemy o nich już trochę więcej i wiemy, że to super dzieci;), ale na pierwszy rzut oka mogą tak się prezentować jeśli ktoś ich nie zna.
Ekstremalne, czy nieznane dla ludzi sytuacje, nad którymi nie można mieć kontroli, powodują, że pokazujemy to, co mamy w środku. Nasze dzieci stanęły w wesołym miasteczku właśnie takie jakie są w środku - obawiały się niektórych karuzel, bały się na nie wejść, były bezbronne. Praca z obawami i lękiem, to jedna z trudniejszych prac dla człowieka, a co dopiero dla nastolatka;). Dzielnie jednak mierzyły się z swoimi lękami i starały się o tym rozmawiać. Jestem naprawdę z nich dumna (nawet dorośli tego często nie potrafią).
Co do emocji. Warto jest czasem przystanąć i zapytać się samego siebie "co ja naprawdę czuję?", "Czy emocja, którą teraz pokazuję jest rzeczywiście tym co czuję?". To naprawdę bardzo pomaga w zrozumieniu siebie;).
Jakiś czas temu grupa z Rozbarku zrobiła dla nas grę terenową w bytomskim parku miejskim. Było to duże wyzwanie dla nas i wróciliśmy mocno zmęczeni do domu. Jednak zainspirowani pomysłami grupy z Rozbarku także postanowiliśmy się wcielić w rolę organizatorów zabaw terenowych. Stworzyliśmy więc autorską grę miejską na naszej dzielnicy. Powiem Wam... dzieciaki są tak kreatywne - wszystkie zadania wymyśliły same! Mieliśmy przy tym mnóstwo zabawy i aż mózgi nam się paliły od ilości pomysłów:).
Zadania były bardzo wymagające, wymagały sprawności, gibkości, logicznego myślenia i kreatywności np. trzeba było wejść na drzewo czy garaż, aby w ogóle zdobyć karteczkę z zadaniem lub rozwiązać łamigłówkę matematyczną z pudełka po zapałkach, zrobić sobie śmieszne zdjęcie itp.
Taka gra terenowa po dzielnicy to świetny pomysł! Można wtedy poznać dzielnicę oczami dzieci. Dzieci pokazały nam wszystkie miejsca, w których na co dzień spędzają czas, pokazały nam swoje bazy i kryjówki, ale także miejsca, do których nie warto chodzić... Przyznam, że w niektórych miejscach byłam pierwszy raz. Grupa z Karbia, dla której zorganizowaliśmy zabawę była całkiem zadowolona - jak widać na załączonym zdjęciu:). Dostaliśmy od nich również bukiety polnych kwiatów;)
Poza organizowaniem zajęć przez nas i tworzeniem ich razem
z dziećmi, staramy się również zapoznawać naszych podopiecznych z lokalnymi,
często darmowymi, atrakcjami czy wydarzeniami. Jedną z ciekawszych propozycji
takich właśnie wydarzeń był bytomski Jarmark Średniowieczny. Nasi podopieczni
mogli tam zobaczyć, a nawet sami wypróbować jak wyrabia się masło, a następnie
zjeść z nim kromkę chleba - kosztowałam, była przepyszna! Robiliśmy też miski i
wazony na prawdziwym kole garncarskim - wykonanie czegoś, co chociaż przypomina
naczynie, to naprawdę nie lada sztuka. Gratulacje dla naszych śmiałków!
Jak możecie zobaczyć na zdjęciach, tworzyliśmy również
witraże metodą Tiffaniego, co wymagało od nas dużej cierpliwości, ponieważ jest
to bardzo czasochłonny proces, w którym trzeba być szczególnie dokładnym i
precyzyjnym. Dzieci jednak, choć nie bez problemów, sprostały temu zadaniu,
mimo że czekanie na swoją kolej, a później radzenie sobie z frustracją związaną
z mozolnym procesem łączenia elementów w całość kosztowały niektóre z nich
naprawdę wiele trudu.
Niedawno odwiedziliśmy też fantastyczne miejsce - Jump
World w Zabrzu. Nasi podopieczni są bardzo ruchliwi i wysportowani, dlatego też
świetnie odnaleźli się w miejscu, gdzie można poskakać i robić fikołki. Nie
uwierzylibyście jak trudne było dla mnie zrobienie salta w tył - dzieci starały
się mnie tego nauczyć, ale nie potrafiłam się przełamać, no cóż... może w
następnym roku mi się uda, kto wie;). W każdym razie, Jump World był miejscem,
w którym mogliśmy spożytkować całą naszą energię - dlatego też wracaliśmy do
domów szczęśliwi, ale tak wykończeni, że jedyną rzeczą, na którą każdy z nas
miał siłę i ochotę, było pójście spać :)
Cudze chwalicie, swego nie znacie - mówi przysłowie,
które - jak to zresztą z przysłowiami bywa - często się sprawdza. Staramy się,
by u nas było inaczej, dlatego co jakiś czas poznajemy nowe zakamarki na Bobrku
i jego okolicach. Jednym z naszych ulubionych miejsc jest tzw. "Pajączek"-
plac zabaw pomiędzy Bobrkiem a Karbiem - gramy tam w zabawy podwórkowe i
stawiamy sobie nowe wyzwania ostatnio na przykład próbowaliśmy przechodzić po
drabince, tak, aby z niej nie spaść (trzeba mieć mięśnie ze stali, żeby ja
przejść, ale co to dla naszych dzieciaków:))
Innym interesującym miejscem w Bytomiu jest Młodzieżowy Dom
Kultury mieszczący się na Karbiu. Jest odnowiony i skrywa wewnątrz same skarby:
piłkarzyki, stół do ping- ponga, stoły bilardowe, gry planszowe... Na zewnątrz
wcale nie jest gorzej - piękny plac zabaw kusi kolorami i ciekawymi sprzętami.
Do Domu Kultury możemy przyjść zawsze (nie trzeba się zapisywać) i chętnie z
tego korzystamy.
Jakiś czas temu odwiedziliśmy też wystawę w Muzeum Śląskim
pt. "Zaczęło się od ziarna...Historia roślin uprawnych". Na tej
wystawie dzieci mogły zobaczyć np. z jakiej rośliny robi się kauczuk albo zobaczyć
jak pod mikroskopem wygląda ziarno kawy. Nie zabawiliśmy tam długo ;)
Bardzo lubimy spędzać czas na podwórku, zwłaszcza gdy nie leje i nie zamarzamy z zimna ;) staramy się wtedy robić coś czego wcześniej jeszcze nie próbowaliśmy - ostatnio graliśmy w kapsle i taplaliśmy się w błocie;)
Była dzielnica, Miechowice, gdzie spędzamy czas pijąc
ciepłą herbatkę, było muzeum, a wiec teraz czas na teatr i to nie byle jaki
bo...Teatr Rozrywki! Faktycznie, rozrywki było sporo - mnóstwo dźwięków,
kolorów i świateł, ale nie tylko forma tutaj jest ważna, treść sztuki nie była
przypadkiem - dotyczyła tolerancji. Nasi podopieczni mieszkają w środowisku
mocno zamkniętym, nietolerancyjnym, gdzie "obcy" czy "inny"
nie jest mile widziany. Chcieliśmy więc oswoić dzieci z myślą, że można się
różnić, a zarazem szanować się nawzajem. Po sztuce zapytałyśmy dzieciaki, co im
się podobało i jak zrozumiały przedstawienie. Dzieciom oczywiście najbardziej
podobała się muzyka i efekty, ale były też takie, które zwróciły uwagę na
treść. Nigdy nie wiemy jakie słowa i gesty dotrą do kogoś i zmienią jego
podejście do jakiejś kwestii...
Od jakiegoś czasu współpracujemy z Siemianowickim Zakładem
Terapii Uzależnień i Współuzależnienia. Bierzemy tam udział w warsztatach
profilaktycznych na temat środków psychoaktywnych Fred Goes Net. Dzieciaki z
bytomskich dzielnic spędzają w Siemianowicach kilka godzina rozłożonych na dwa
dni, aby dowiedzieć się ciekawych rzeczy oraz dostać specjalny certyfikat,
który mogą pokazać w szkole oraz w sądzie. Wiecie co jest najciekawsze w tym
wszystkim? Dzieci same chcą wziąć w nich udział. Nie zmuszamy ich do tego!
Staramy wzbudzić się w nich motywację i cierpliwie czekamy, kto dotrze do nas
na zbiórkę. Zazwyczaj dociera 50% dzieci, ale to i tak duży sukces;). Szacunek
i podziw zdecydowanie należą się wszystkim śmiałkom. Powiecie, że to zwykłe
warsztaty, ale zastanówcie się jak czasem nam - dorosłym trudno jest zmotywować
się do czegoś, co niekoniecznie musi być przyjemne, jak trudno jest nam wstać
wcześnie rano w wolny dzień, a nawet jak trudno jest zrezygnować z jakiś
przyjemności, aby zająć się czymś bardziej wymagającym! Myślę, że gdybyśmy się
nad tym zastanowili to odpowiedź byłaby jednoznaczna - tak, BARDZO CIĘŻKO JEST
COŚ TAKIEGO ZROBIĆ. To jeszcze nic... wiecie nad czym najtrudniej jest nam w
życiu zapanować? Nad lękiem i to lękiem w różnej postaci. Boimy się, że ktoś
nas zrani, zdradzi, boimy się zaufać. W nowej sytuacji czujemy się nieswojo,
nie wiemy czego się spodziewać, jesteśmy ostrożni. Dzieci, z którymi
pracujemy mają podobnie, ale tysiąc razy mocniej - zresztą wcale się im nie
dziwię. Trudno jest im zaufać dorosłym, a szczególnie kiedy mają wybrać
się na warsztaty na temat narkotyków, do miejsca, którego nie znają i pracować
z osobami, z którym nie mają żadnej relacji. Psycholog, terapeuta, pedagog,
nauczyciel itp. nie zawsze kojarzą im się dobrze... Nasi podopieczni
(przez opinie nauczycieli, rodziców, środowiska) mają często o sobie takie
zdanie, że "coś z nimi jest nie tak", że "są złe, głupie",
że "zawsze wszystko robią źle" itp. Pierwsza reakcja kiedy im to
proponujemy, to "Ale ja nie biorę", "Co znowu zrobiłem!?",
"Czemu ja?!" - ta reakcja jest naturalna i rozumiemy ją całkowicie. A
jednak przychodzą, kończą warsztaty z certyfikatem! Jesteśmy z nich bardzo
dumni, bo to naprawdę duże wyzwanie! Tak sobie teraz myślę, że w życiu warto
czasem przystanąć i popatrzeć z boku na drugiego człowieka - wiecie - z większą
empatią i zastanowić się co on może czuć, jak on jakąś sytuację widzi. Mnie
taka refleksyjność pomaga - nie tylko w pracy - dlatego serdecznie ją wszystkim
polecam ;)
Ostatnią już rzeczą, o której chcę dziś napisać to
mini-projekty, choć dla mnie niekoniecznie są takie mini... bo stanowią całkiem
duże i skomplikowane przedsięwzięcie. Ale od początku. Kiedy dzieci i
wychowawcy są już ze sobą zżyci, a rok dobiega końca, każda grupa układa
całościowy plan na jedno konkretne działanie w swoim środowisku. Jest to
działanie, które będzie dla dzieci sprawdzianem samodzielności i współpracy w
grupie - w mini-projekcie każdy ma swoją rolę i zadanie do wykonania,
streetwokerzy jedynie towarzyszą podopiecznym. W tym roku zaplanowaliśmy… pokój
zagadek! Prace trwają a wielki finał już w najbliższą sobotę! niedługo pochwalimy się wam efektami naszej
pracy!
Agnieszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz