czwartek, 9 sierpnia 2012

Kierunek: południe!

Choć wakacje kojarzą się nam z czasem odpoczynku, letniego leniuchowania i nic nie robienia to właśnie ten okres jest w tym roku na Bobrku spędzany w sposób bardzo aktywny. A wszystko to za sprawą licznych atrakcji.
Tuż po Festiwalu Zabawy, jakże energetycznym, kolorowym a nawet cyrkowym, 29go lipca dziewięcioosobowa grupa dziewczynek (nasza grupa powiększona o dwie młodsze koleżanki) wyruszyła na 6-dniowy wypad w góry do jakże uroczej i pięknie położonej małej miejscowości o nazwie Dzięgielów. W babskim składzie wyruszyłyśmy pociągiem ze stacji Bytom aż do Goleszowa, zaliczając „po drodze” przesiadkę w Katowicach. Na nasze miejsce docelowe dowiózł nas już Robert, który w czasie naszego wypadu służył nam samochodem i swoją pomocą. Monia, Robert: Dzięki za wasze wsparcie!
A więc jesteśmy na południu. Czas na kolację, rozlokowanie się w pokojach, adaptację. Dominuje nastrój ekscytacji, radosnej chęci poznawania. Zapowiada się nieprzespana noc. Już pierwszego wieczora króluje mafia, gra która zrobi furorę i pozostanie z nami do końca wyjazdu. I choć tak naprawdę do końca uda się nam zagrać może raz, to i tak dziewczynom nigdy się nie nudzi i niezmordowane próbują dograć do finału starając się nie zdradzić swojej roli – z tym miałyśmy największy problem =) Wieczór trwał jeszcze długo.
Zaś ranek nastał wcześnie =) teraz uśmiecham się, gdy to piszę, ale wierzcie mi, jeszcze nigdy nie wróciłam z żadnego obozu (a byłam na różnych i to dłuższych) tak zmęczona. Ale po kolei. Pierwsza nasza wycieczka znalazła kres w Skoczowie – mojej małej ojczyźnie =) Tam wykąpałyśmy się w basenie; królowała 93-metrowa zjeżdżalnia oraz jacuzzi z cudownie ciepłą wodą i nietypowymi osobistościami =), pokulałyśmy też kule grając w bowling. Następnie zwiedziłyśmy rynek małego miasteczka, po czym zjadłyśmy obiad w pobliskiej restauracji. Tutaj każde dziecko miało możliwość zamówienia dania, które samo wybrało. Przekrój naszych posiłków był szeroki: od ryb po kotlety, od frytek po ziemniaczki śmieszki, od sałatek po surówki, aż po naleśniki. I naprawdę miałyśmy problem żeby zjeść to wszystko. Z pełnymi brzuchami ruszyłyśmy spacerkiem, by chwilę odetchnąć na placu zabaw i ruszyć z powrotem do Dzięgielowa. Wieczorem nie obyło się bez mafii jak i innych gier, nocnych pogaduszek i nieustanie nam towarzyszącej muzyki z telefonu.
I nastał dzień trzeci =) taki kryzysowy chyba dla nas wszystkich. Zaczęłyśmy go długą pobudką, bo dziewczyny po nocnym balowaniu miały problem z wstaniem na 9tą. Ale się udało, po śniadaniu wyruszyłyśmy więc do Cieszyna. Tam zwiedziłyśmy Wzgórze Zamkowe podziwiając widok znany m. in. z banknotu 20 złotowego – Rotundę Romańską, weszłyśmy też na Wieżę Piastowską. Następne 2 godziny spędziłyśmy w kinie oglądając kolejne przygody wiewióra, który goni za żołędziem =) Udało nam się też zauważyć jak powstaje film o mieście kręcony przez śląską telewizję. Nie można być w Cieszynie i nie zobaczyć słynnej Studni Trzech Braci, od której, jak głosi legenda, Cieszyn bierze swe początki. Po małym co nieco przekroczyłyśmy granicę i tak znalazłyśmy się w Czechach. Odpoczywałyśmy nad Olzą, rzucałyśmy kaczki (nie w kaczki) i dużą radość sprawiło nam mówienie mieszkańcom innego przecież kraju: „Dobri den” =) Na koniec wycieczki wróciłyśmy do polskiej części miasta, by zakosztować pysznej herbaty w pobliskiej herbaciarni, po czym wróciłyśmy na miejsce noclegu. Wieczór w Dzięgielowie upłynął na konkursie prezentowania swych talentów i jak z początku bawiłyśmy się świetnie, to niestety nie skończyło się już tak miło. Ale nie ma co więcej gadać...
O kolejnych dniach opowie Wam Natalia.

Kacha

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz