Rozpoczynamy nasz nowy projekt 2017-2018
wtorek, 18 maja 2010
18 maja 2010r.
Dzisiaj zostałem zaproszony na spotkanie rady dzielnicy. Takie spotkanie ma miejsce raz na dwa miesiące w dzielnicy Bobrek. Jest to nowa inicjatywa dla mnie. W radzie tej, zasiadają ludzie, którzy mogą coś zrobić. Jest ks. proboszcz, który udostępnił miejsce na spotkanie i wspiera wiele inicjatyw. Jest przedstawiciel do spraw nieletnich z Policji, przedstawiciel Straży Miejskiej, który prowadzi hufiec harcerski, radny dzielnicy Bobrek, dwóch animatorów lokalnych oraz dyrektor szkoły podstawowej. Był także przedstawiciel Domu Nadziei, który zajmuje się młodymi osobami uzależnionymi. Wszyscy wspierają rozwój społeczny dzielnicy. Spotkanie trwało ponad godzinę, w tym czasie poznałem wiele ciekawych i ważnych osób, które mają wspólny cel i razem do niego zmierzają. Szukają wspólnie rozwiązań dla pojawiających się problemów. Każdy jest z innej „bajki” i to sprawia, że taka grupa jest szczególna i ma szansę na powodzenie- nie projektu, jakichś zadań, czy polityki, ale zmiany obrazu dzielnicy i pobudzenie do działania osób w niej mieszkających. Jest to miejsce wymiany doświadczeń i inicjowania wspólnych przedsięwzięć, ale także wymiany informacji, których przecież zawsze mi brakuje. Najbliższym wspólnym działaniem będzie dzielnicowy piknik na początku września, do którego na dzień dobry zostaliśmy zaproszeni. Dla mnie jest to kolejny dowód otwartości tej grupy i szczerych chęci, by zrobić coś razem.
czwartek, 6 maja 2010
6 maja 2010r.
JEŚLI MYŚLISZ ROK NAPRZÓD
- SADŹ RYŻ
JEŚLI MYŚLISZ DZIESIĘĆ LAT NAPRZÓD
- SADŹ DRZEWA
LECZ JEŚLI MYŚLISZ STO LAT NAPRZÓD
- UCZ LUDZI
PRZYSŁOWIE CHIŃSKIE
- SADŹ RYŻ
JEŚLI MYŚLISZ DZIESIĘĆ LAT NAPRZÓD
- SADŹ DRZEWA
LECZ JEŚLI MYŚLISZ STO LAT NAPRZÓD
- UCZ LUDZI
PRZYSŁOWIE CHIŃSKIE
wtorek, 4 maja 2010
4 maja 2010r.
4 maja 2010r.
Wiele dni minęło. Za mną dłuuugi weekend. Pogoda nie dopisała. Grill nieodpalony. No cóż… jakoś ten maj trzeba było zacząć. Jeszcze w piątek byłem na parkingu i trenowałem jazdę po łuku. Przez półtorej godziny. Przed 14.00 ruszyłem na Bobrek. Odwiedziłem dwa pustostany. W jednym coś się zmieniło. Zniknął kabel wysokiego napięcia. Był zakopany wokół budynku. Ktoś się napracował i umordował, ale go wyciągnął. Został tylko rów. Na nielegalnym wysypisku niedaleko, jest miejsce gdzie w ogniskach spalili plastikową obudowę przewodów. Wyrywane są ze ścian, sufitów. Metal do skupu a kontakty, kostki i inny asortyment jest sprzedawany w Bytomiu. Nie daleko Rynku jest targowisko. Obok na małym placyku zbierają się ludzie. Sprzedają wiele rzeczy. Kto co znalazł a może i ukradł? Spotkałem jednego pana, jeszcze tam, gdzie stykają się mury bez dachów z niebem. Zagadałem. Pracował tu wcześniej. Była tu firma, która przerabiała plastik. Był w niej 10 lat. Wpadł tylko po kilka starych pojemników plastikowych. Mówi: na działkę się przyda. W jego wzroku widzę gniew, że k…a wszystko rozkradli, ch…. Ma rację. Zostały tylko śmieci i stare cegły… i kilka pojemników. Tego nie robią dzieci. To są wyspecjalizowane i profesjonalne ekipy. Ostatnio się na taką natknąłem. Łopaty, kilofy, palnik gazowy. Jednym słowem: profesjonaliści. W moim świecie, trzeba zapłacić ogromne pieniądze za rozbiórkę budynku. W tym świecie, potrzeba tylko czasu i spokoju. Wracam na przełaj. Przecinam dzielnicę w poprzek. Nie spotykam dzieci. Szukam chłopaków, których ostatnio spotkałem. Nici. Nie czuję nóg. Zatrzymuję się w jedynej z wielu oaz, gdzie można dostać wodę. Dziś sponsorem dnia jest Biedronka. Ruszam do drugiego pustostanu. W chronologii jest to ten pierwszy, który tutaj znalazłem. Też jest pusty. Z dwu metrowego wału dostrzegam mały stawik. Woda w nim jest czysta. Dookoła wypalona trawa. Na pół spalona izolacja z kabla wygląda w trawie jak zrzucona skóra węża…, który miałby około 10m.. Dochodzę pod wieżę z zegarem w kopalni. Tu dla mnie zaczynają się Szombierki a kończy Bobrek. Wracam koło ściany płaczu do domu.
Wiele dni minęło. Za mną dłuuugi weekend. Pogoda nie dopisała. Grill nieodpalony. No cóż… jakoś ten maj trzeba było zacząć. Jeszcze w piątek byłem na parkingu i trenowałem jazdę po łuku. Przez półtorej godziny. Przed 14.00 ruszyłem na Bobrek. Odwiedziłem dwa pustostany. W jednym coś się zmieniło. Zniknął kabel wysokiego napięcia. Był zakopany wokół budynku. Ktoś się napracował i umordował, ale go wyciągnął. Został tylko rów. Na nielegalnym wysypisku niedaleko, jest miejsce gdzie w ogniskach spalili plastikową obudowę przewodów. Wyrywane są ze ścian, sufitów. Metal do skupu a kontakty, kostki i inny asortyment jest sprzedawany w Bytomiu. Nie daleko Rynku jest targowisko. Obok na małym placyku zbierają się ludzie. Sprzedają wiele rzeczy. Kto co znalazł a może i ukradł? Spotkałem jednego pana, jeszcze tam, gdzie stykają się mury bez dachów z niebem. Zagadałem. Pracował tu wcześniej. Była tu firma, która przerabiała plastik. Był w niej 10 lat. Wpadł tylko po kilka starych pojemników plastikowych. Mówi: na działkę się przyda. W jego wzroku widzę gniew, że k…a wszystko rozkradli, ch…. Ma rację. Zostały tylko śmieci i stare cegły… i kilka pojemników. Tego nie robią dzieci. To są wyspecjalizowane i profesjonalne ekipy. Ostatnio się na taką natknąłem. Łopaty, kilofy, palnik gazowy. Jednym słowem: profesjonaliści. W moim świecie, trzeba zapłacić ogromne pieniądze za rozbiórkę budynku. W tym świecie, potrzeba tylko czasu i spokoju. Wracam na przełaj. Przecinam dzielnicę w poprzek. Nie spotykam dzieci. Szukam chłopaków, których ostatnio spotkałem. Nici. Nie czuję nóg. Zatrzymuję się w jedynej z wielu oaz, gdzie można dostać wodę. Dziś sponsorem dnia jest Biedronka. Ruszam do drugiego pustostanu. W chronologii jest to ten pierwszy, który tutaj znalazłem. Też jest pusty. Z dwu metrowego wału dostrzegam mały stawik. Woda w nim jest czysta. Dookoła wypalona trawa. Na pół spalona izolacja z kabla wygląda w trawie jak zrzucona skóra węża…, który miałby około 10m.. Dochodzę pod wieżę z zegarem w kopalni. Tu dla mnie zaczynają się Szombierki a kończy Bobrek. Wracam koło ściany płaczu do domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)