środa, 4 sierpnia 2010

4 sierpnia 2010r.

Jest tam ktoś…? Nikt mi nie zadał tego pytania. A szkoda. Kilka osób pytało się, co tam na blogu i u mnie. I tyle. Po dłuuuugiej przerwie, za którą przepraszam, witam ponownie. Skłamałbym, gdybym powiedział, że miałem intensywny czas i wiele obowiązków. Było ich trochę, ale nie aż tyle, by nie napisać parę słów w tym miejscu. Można to opisać w ten sposób: miałem czas zwątpienia w sens swych działań. I tyle i aż tyle. Czerwiec minął monotonnie i bez czadu. Początek lipca spędziłem w Dzięgielowie na Tygodniu Ewangelizacyjnym. Od drugiej połowy lipca wróciłem na swoje śmieci. Z wszechobecnego brudu i piekielnego ciepła oraz długich i obrzydliwie bezwietrznych popołudni wyłoniła się grupka dzieciaków. Szli aż do szli. A ja za nimi. Początek był banalny. Nie spotkaliśmy się w żadnym pustostanie czy też bramie, lecz w miejscu publicznym, jakim jest teren szkoły. Bo tam szli. Kto by pomyślał? Ja, raczej nie. Jest tam jedyne na Bobrku czynne boisko. Ładne w miarę nowe i zadbane. Dotąd puste i oblegane przez starszą młodzież, dziś przez dzieciaki. Zagadałem. Zagraliśmy w 21(rzuty do kosza) a także króla czy raczej królową, bo były między nami także dwie dziewczynki. Poznałem kilkoro z nich. Mieliśmy fajny czas. A to dopiero początek. Czas pokaże, co dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz