piątek, 19 lutego 2016

I da się razem =)

Za nami cały tydzień wspólnych zabaw, warsztatów, wycieczek. O poniedziałku i wtorku już słyszeliście; nieśmiało przełamaliśmy lody, by poznać się trochę lepiej i razem spędzić czas. Powiem Wam, że naprawdę udało nam się pod tym względem osiągnąć sukces, obie grupy fajnie ze sobą funkcjonują i te zajęcia na pewno nie były wspólnymi ostatnimi. Przed nami jeszcze tylko wielka impreza, do której specjalnie się dziś przygotowaliśmy. Ale najpierw o tym, co już było.





W środę cały dzień robiliśmy... świeczki =) tak, tak, zrobiliśmy je zupełnie od zera i wyszły pięknie, choć  naprawdę się przy tym napracowaliśmy. Bo najpierw trzeba zetrzeć resztki starych nikomu już niepotrzebnych kawałków wosku, później rozpuścić je w kąpieli wodnej razem z wybranym kolorem świecowej kredki i wlać do specjalnie przygotowanego stelażu z knotem. Następnie trzeba czekać aż pierwsza warstwa zastygnie, by wlać kolejną. I tak dalej, aż powstanie kilka pięknych kolorowych poziomów. Sami zobaczcie nasze dzieła.






Później odwiedziło nas mnóstwo gości - był Andrzej, który niesamowicie opowiadał o swoim zamiłowaniu do taniego podróżowania i zrobił z nami krótkie wywiady, i były też dziewczyny z Blosilesii - Kasia, Dagmara i Ania - które zachwyciły nas piękną biżuterią, którą nauczyliśmy się robić. Nawet chłopcy wykonali prawdziwe dzieła sztuki, choć do południa zarzekali się jeszcze, że takie zajęcia są tylko dla bab =). Drodzy goście - serdecznie dziękujemy Wam, że wzbogaciliście nasze półkolonie swoją obecnością!















Czwartek był wyjazdowy i cały ten dzień spędziliśmy w chorzowskim parku etnograficznym, w tzw. skansenie. Było raczej zimno i deszczowo, ale atrakcji nie brakowało. Biegaliśmy od chatki do chatki, co ciekawe wiele z tych domków pochodzi z bliskich mi terenów Goleszowa, Bażanowic czy Ustronia. Zaprzyjaźniliśmy się tam ze stadkiem baranów, z jednym szczególnie blisko =) czarny baran jednak nie wszystkich polubił i  niektórym trochę się od niego oberwało. Dopiero później dowiedzieliśmy, że to raczej mały diabeł a nie baranek do przytulania =). W skansenie na zajęciach kulinarnych gotowaliśmy też tak, jak robiło się to w dawnych czasach. Była więc wodzionka (dosyć ohydna) i kluski śląskie (zjadliwe). Potem posłuchaliśmy trochę Pana leśnika, który przedstawił nam kilka zwierzątek, prawie udzieliliśmy wywiadu dla radia i wróciliśmy do domów.













W piątek deszcz i śnieg nie były nam straszne. Od rana biegaliśmy po ogrodzie poszukując zadań i zagadek przygotowanych specjalnie do gry terenowej. Dwie drużyny świetnie poradziły sobie z przechodzeniem przez pajęczynę, strącaniem aż 16 kręgli, noszeniem wody w gąbce do butelki czy zadaniami bardziej intelektualnymi. Cali przemoczeni i zziębnięci, ale za to z uśmiechami na ustach wrócili na ciepłą herbatkę i poczęstunek. Potem chcieli moknąć dalej, więc rozegraliśmy jeszcze mecz piłki nożnej w iście spartańskich warunkach, bo zima przypomniała sobie, ze to czas na śnieg. Potem już w ciepełku przygotowywaliśmy się do jutrzejszej imprezy - zrobiliśmy piękne maski, wielkie gwiazdy i kolorowy łańcuch. Jutro dojdą jeszcze tańce i konkursy. Zapraszamy Was na bal, wpadnijcie i bawcie się z nami!











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz