środa, 23 listopada 2011

Warsztaty kulinarne odsłona II







      Dziś jestem na Bobrku po 14.00. W mojej pojemnej kurtce znalazło się miejsce na aparat, dokumenty, zgody, rękawiczki, a także na kawałek rudy manganu, który otrzymałem od jednego z napotkanych chłopaków. Teren huty szybko się zmienia, gdy idę zobaczyć ile udało się dziś zebrać złomu jednemu z chłopków, to wiem, że możliwość zarobku w ten sposób się kończy. Firma, która ma koncesję musi uporządkować teren do końca 2012roku. Mija nas mnóstwo tirów, które przejeżdżając wznoszą tumany kurzu i brudu. W krzakach i pod liśćmi w różnych miejscach K. ma schowany złom. Będzie tego z 40kg. Widzę, jaki jest dumny. Szybki pieniądz. Spotykamy resztę chłopków. Dziś znów nie będzie D. Widzę, że reszta chłopków robi się nerwowa. Są wkurzeni, że oni biorą udział, a ktoś nie. A potem, chce jechać na wycieczkę. Ustaliliśmy, że kto opuści dwa warsztaty, ten będzie musiał odejść. Na każde miejsce mam 12 chętnych. Nasze działania są znane i popularne w dzielnicy. Potrzeby są duże. Zasada pracy jest prosta. Małe grupy- to ma sens. W dużych jest dużo osób, a mało relacji. Więc dziś znów jedziemy w 5 osób. Humor mamy dobry i chłód nam nie doskwiera. Jedziemy 183 na Miechowice. Po drodze zakupy w Lidlu. Dziś Pizza! Moje ulubione danie z kuchni śląskiej. Ustaliłem taki klucz warsztatów: sześć dań z kuchni śląskiej i sześć propozycji ich własnych. Dzisiejsza grupa wybrała sobie pizzę. Za tydzień będą robić coś z kuchni śląskiej. Kupiliśmy wszystkie potrzebne składniki. Planujemy zrobić dwie pizze: jedną z cebulką i boczkiem a drugą z szynką. Mamy trzy rodzaje sera w tym mozzarellę. Zabieramy się za przygotowanie ciasta. Przepis prosty i sprawdzony. K. zajmuje się mieszaniem składników. Ręce kleją się od ciasta. Dosypujemy ciasta aż nabiera jednolitej konsystencji. Gdy już jest gotowe odstawiamy w ciepłe miejsce. Przygotowanie pozostałych składników daje nam wiele frajdy. Dzielimy się na dwie grupy. Pierwsza zabiera swą część ciasta i robi swoją pizzę- cebulowo- boczkową. Ciasto jest idealne. Szybkie ruchy rąk i placek nabiera pożądanych kształtów. Czas na sos pomidorowy, który ląduje obficie na spodzie ciasta. Reszta składników w zdolnych rękach kucharzy, równomiernie, znajduje swoje miejsce. Trzy sery to już formalność i pierwsze dzieło kulinarne ląduje w piekarniku. Jeszcze tylko 15-18 minut i możemy wcinać. Widzę radość z pracy. Wszyscy czekamy na moment, kiedy będziemy mogli wbić swoje zęby w aromatycznym kawałku ciasta. Zapachy są nieziemskie. W międzyczasie przygotowujemy kolejne placek. Wybija godzina zero. Na nakrytym wcześniej stole ląduje smakowita blacha z kawałkiem konkretnej pizzy. Nie czekamy, tylko jemy. Dawno nie jadłem lepszej pizzy, choć sam robię pizzę 1-2 w tygodniu a znajomi mówią, że mam do tego talent. Pizza chłopków jest naprawdę pyszna. Roztopiony ser jest balsamem dla ust, a aromat kompozycji cebulowo- boczkowo- ziołowej może przyprawić o zawrót głowy. Szybko robimy kolejną pizzę, która ląduje tam gdzie jej miejsce, czyli w piecu. Atmosfera przy stole jest biesiadna. Po kilku minutach wysiada piekarnik. Myślę, to już koniec. Może się dopiecze. Po kilku minutach energia i moc wraca i pizza znów jest w odpowiedniej temperaturze. Druga pizza jest wyborna. Kompozycja dobrej szynki z dużą ilością sera i ziół na dobrze wyrobionym cieście to jest to. Gdy konsumpcja dobiega końca czas na porządki. Dziś dyżur ma K. i K. Oddajemy kuchnię w nie najgorszym porządku. Mamy jeszcze 35 minut do autobusu i idziemy na karuzelę, która choć pamięta czasy Gierka, ciągle jeszcze się szybko kręci. Czas mija nam wspaniale. Będąc chwilę na karuzeli, miałem obawę, czy nie zgubię tych smakowitych pizz za raz. Ale wszystko u wszystkich zostało na swoich miejscach. Idziemy na przystanek i w dobrych nastrojach planujemy kolejne gotowanie. Co tym razem? Niech to będzie dla was niespodzianka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz