poniedziałek, 26 września 2011

Planetarium


            W czwartek otrzymuję telefon, że zgłosił się darczyńca, który zaprasza grupę około 30 dzieci z rodzicami do Chorzowskiego Planetarium. Wejście do niebiańskiej kopuły, możliwe będzie w niedzielę, 25 września. Mam mało czasu. Musimy szybko reagować i działać. W czwartek, ja i Monika byliśmy w Dzięgielowie w naszej siedzibie. Dzwonię do Oli i Mirka z PAL-u. Mamy podpisane partnerstwo o wspólnym działaniu, przekazywaniu informacji, itp. Odbiera Mirek, mogą zachęcić 14 osób, dzieci i rodziców/opiekunów do wycieczki. Pewne osoby. Szybka piłka.. Ja swoją grupę załatwię w piątek, będąc na Bobrku, dzień później, zachęcam chłopaków, lecz gdy dowiadują się, że jadą młodsze dzieci-część rezygnuje. Ok. Czemu muszą jeździć na wszystko? Zawsze się zgadzać? Idę zaprosić te dzieci, z którymi miałem kontakt, rodzeństwo chłopaków czy kilku nowych. Liczba chętnych na godzinę 16.30 wynosi 28 osób. W sobotę mnie nie ma, już niczego nie dopilnuję. Jadę w niedzielę parę minut po godz. 8.00 z lekką obawą, kto będzie. Na placu zabaw przed naszym kościołem są już pierwsze osoby. Witam się i przedstawiam. Do godziny 9.00 jest już komplet i liczba uczestników wynosi 25 osób. Dziesięcioro dorosłych i piętnaścioro dzieci. Idziemy na banę. Mamy jedną przesiadkę w Bytomiu. Tam dołącza do nas Ola i już w pełnym składzie jedziemy tramwajem nr 6. Atmosfera wycieczki jest fajna. Śmiechy, zabawy i rozmowy towarzyszą nam do samego Planetarium. Pokaz trwał 40 minu,t a ciemność jaka panowała, wystraszyła niejednego amatora gwiazd. Ja sam się lekko wystraszyłem, gdy nasz statek kosmiczny „Planetarium 1” po deszczu meteorytów, doznał uszkodzenia i nagle na sali zapaliła się pomarańczowa lampka. Efekt przerażający. Cała podróż jednakże zakończyła się szczęśliwie i bezpiecznie mogliśmy opuścić Planetarium. Wracając, dzieci biegały, korzystając z ogromnych przestrzeni skąpanego w jesiennym słońcu parku, a my dorośli- ja na pewno-mogliśmy się choć chwilę zrelaksować. Podróż po Układzie Słonecznym i cała eskapada mocno nas zmęczyła, a niektórych uśpiła. Parę minut po 13.30 byliśmy z powrotem u siebie. Uczestnicy prosili o przekazanie serdecznych podziękowań w ich imieniu darczyńcom.  Żegnam się i wracam do Miechowic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz