poniedziałek, 21 marca 2011

19 marca 2011r.



Po dobrym śniadanku, na które składała się kasza jaglana z jabłkiem i gruszką oraz świeży, domowy chleb na zakwasie, można zaczynać kolejny dzień. Parę minut po 10.00 jesteśmy na miejscu. Wspominam, że wszędzie dookoła leży mokry, ciężki śnieg. Gdy dojeżdżamy na parking, chłopaki już czekają. Dziś jest pięć osób, ale i tak jestem zaskoczony, bo aura jest jaka jest, co widać na załączonym obrazku. Idziemy ul. Pasteura na plac koło starej Huty.
Miło jest widzieć błysk w oku każdego z nich. Idziemy na teren huty, który zawsze będzie mi się kojarzył z widokiem betonowej, skruszonej pustki, gdzie nie ma nic. Ruszamy na hołdy i znów jakby inny ale jednak nasz świat. Zdobywamy swą pierwszą górę, a aparaty pstrykają aż się kopci. Śnieg i wszechpanująca ślizgawica utrudnia sprawę, ale jest jedno dobro- nie ma błota (jeszcze). Wracamy przez park i idziemy na pola. Jest to miejsce za hołdami, nawet za tą, na której będziemy robić ognisko. Chcemy dojść do torów, które są obok pola. Tak, wiem, ale naprawdę są tutaj ziemie uprawne, a jeden kawałek jest nawet obsiany. Pokonanie odcinka pomiędzy ul. Stalową a stalą na torach nie było łatwe. Śnieg zaczyna topnieć i robi się syf. Powoli zaczynamy mieć dosyć, ale taki mamy klucz. Pierwsze warsztaty, to szukanie najwyższego miejsca na Bobrku, by zobaczyć inaczej, pełniej, głębiej?
Dziś doświadczyłem czym jest kadr i co to jest plan, a także mogłem się przekonać i myślę, że nie tylko ja, jak ważnym jest robienie zdjęć z różnej perspektywy, a czasami z tego samego miejsca, lecz inaczej z dołu a inaczej z góry, a totalnie dziwnie z boku. Że można wykorzystać kałużę, a to szynę lub być na wzniesieniu lub w dolinie. Fotografia jest ekstra nie tylko dla mnie, a  ponad 500 zdjęć jest chyba tego dowodem. Na dziś koniec, jeszcze tylko kilka zdjęć do legitek, ostatnia wojna na śnieżki chyba w tym roku i możemy się zbierać. Żegnam miłe towarzystwo i udajemy się do wozu, gdzie łyk ciepłego napoju imbirowego stawia na tyle, by dotrzeć do domu, gdzie ciepła zupa i suche skarpety pozwalają wrócić do żywych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz