sobota, 9 października 2010

6 października 2010r.

Dziś jadę przeprosić chłopaków. Źle się czuję. Złapał mnie jakiś wirus i boli mnie gardło, głowa, wszystko. Nie dam rady nic z nimi zrobić. Jestem przed 15.00 a oni już są. Tłumaczę im zaistniałą sytuację. Umawiamy się na piątek na tę samą porę. Mam dwa dni by zwalczyć bestię. Nie mogę teraz być uziemiony, nie w tym okresie. Podają mi kilka propozycji, o które ich prosiłem. Oto one: pójść na basen, do ZOO, do Wesołego Miasteczka. Obiecuję, że sprawdzę, co i jak i dam im znać w piątek. To w takim razie: Nara i do piątku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz